sobota, 22 lutego 2014

Rozdział LI


 '' Nothing feels"

Macie czasem dni w których po prostu nic nie czujecie ? Tylko siedzicie i myślicie nad sobą. Nie obchodzi was kompletnie nic co się dzieje wokół ciebie. Jesteście wyzuci z empatii i jakichkolwiek doznań. Bodźce zewnętrze nie docierają do twojej skorupy, która ochrania Cie przed następnym ciosem. Nie trudno wyobrazić sobie co właśnie teraz czuje. 
- Skarbie - Cichy głos przemykał się miedzy moimi myślami i obrazem snu. - Nie płacz. - Westchnęła osoba, gładząc mój policzek.
Tak naprawdę nie chciałam sie budzić i zmierzyć się z tym co zostało  przygotowane dla mnie przez mój nędzny los. Jednak byłam już całkowicie świadoma, że jedynie od przebudzenia dzieli mnie otworzenie oczu. Uchyliłam powieki,  ale od razu je zamknęłam z nadmiaru jasności w pokoju. Po kilku próbach udało sie zatrzymać mruganie. Moim oczom ukazał się Harry siedzący na skraju łóżka. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, a usta były ułożone w cienka linie. Nie byłam pewny czy jest zły czy może zrozpaczony. 
- Cześć. - Powiedziałam z lekko chrypka, podnosząc sie do pozycji siedzącej. 
- Jak długo tu jesteś? - Zapytałam chociaż nie wiedziałam czy powinnam coś mówić. 


- Od jakiegoś czasu. - Westchnął, patrząc prosto w moje oczy. Czułam sie co najmniej nieswojo, gdy analizował każdy siniak czy usta z dwoma rozcięciami. 
- Przepraszam. - Szepnął ściskając moja rękę. W moim gardle wytworzyła sie gulka przez, którą nie mogłam powiedzieć jak bardzo go kocham. Odkryłam z siebie kołdrę i usiadłam okrakiem na kolanach chłopaka. Wtulając głowę w zagłębienie jego szyi. Czując jak jeszcze bardziej mnie przyciągnął do siebie mimowolnie sie uśmiechnęłam. 
- Kocham Cię. - Szepnął przy moim uchu. Oddaliłam głowę o kilka centymetrów od jego ramienia, a następnie pocałowałam Harrego w policzek. - Tak bardzo mi przykro. - Jego głos był taki smutny i zrezygnowany. 
- To nie twoja wina, Harry. - Oznajmiłam, złączając swoje ręce na karku chłopaka. - Kocham Cie, Hazz. - Uśmiechnęłam sie szczerze, gładząc jego policzek spojrzałam w jego piękne zielonawe oczy. 
- Paul nigdy sie nie zmieni i tak już zostanie. - westchnęłam, założyłam za ucho kosmyk włosów nie spuszczając wzroku z bezradnego chłopca. - Nie zawsze będziesz przy mnie. - Zauważyłam. Kreśliłam kolka na jego ramionach próbując trochę rozluźnić jego spięte mięśnie.


***
* Perspektywa Kate *

- Jesteś pewny, że powinniśmy robić to spotkanie? No wiesz w końcu, ja to wymyśliłam.- Obróciłam się w stronę Niall'a czekając, aż coś powie. Miała być leciutka impreza na które zaprosiłam chyba całe nasze towarzystwo, ale nie wiedziałam, czy mam odwołać wszystko. Po tym co się dowiedziałam o Paul'u i Nicole to raczej nie miałam wątpliwości. Tylko, że Harry zdecydował się na przekonanie jej do przyjścia tu, a Horan poparł to jak i reszta 1D.
- Kochanie, przecież Harry już coś na ten temat powiedział, a ty szukasz dziury w całym. Uważam, że ona potrzebuje towarzystwa niż siedzenia w sypialni.- Powiedział przegryzając dolną wargę, po czym uwolnił ją.

- Może masz racje, ale jeśli będzie chciała wyjść to nie zaczynaj ja zatrzymywać.- Ostrzegłam, odwróciłam sie do blatu na którym położyłam wszystkie warzywa potrzebne do sałatki.
Szczerze mówiąc wcale nie byłam przekonana do tego spotkania. Uważam, ze jeśli sie zgodzi to jedynie dlatego, aby Harry poczuł iz jest z nia wszystko dobrze. Mam wrażenie, ze cos jej nie daje spokoju oprócz sprawy z Paul'em. Martwię sie,  ale nie mam żadnego ruchu w tej grze. Nicole wszystko zamknęła w sobie, a juz nie mogę do niej dotrzeć. To jest irytujące. Jednak to ona jest głównym bohaterem tej historii. Naprawdę chce, aby wszystko poszło dobrze, ale czy los przygotował coś takiego dla niej?
Gdy tylko skończyłam przygotowywać jedzenie. Zdecydowałam, ze naszykuje ubranie na wieczór. Nawet nie wiedziałam, gdzie jest Niall. Byłam we własnym domu, a nie mogłam go znaleźć. Otwierając szklane drzwi tarasowe owinął moje ciało zimny wiatr z zapachem tytoniu. Cala zawartość mojego żołądka, az prosiła mnie o ulotnienie sie z mojego wnętrza. Oh
Wyszłam dalej na drewno, nie mając na sobie nic ciepłego. Mój wzrok  zatrzymał sie na sylwetce dwóch chłopaków odwróconych do mnie plecami.

- Nie wiem co robić. - Westchnął blondyn, drapiąc sie po karku. 
- To wszystko jest tak popieprzone, ze nawet nie pamięta kiedy był początek.- Zaśmiał sie głośno. Zachichotałam cicho przyznając mu racje. 
- Zastanawiam sie nad jedna sprawa.- Odezwał sie Zayn, trzymając swojego papierosa miedzy palcami. 
- Tak?- Zapytał Niall, patrzyli na jego twarz wyczekująco.
- Czemu Paul tak sie zmienił.- Zatrzymał sie, aby wyjąć gumę z opakowania. - Znaczy po patrz, nie sadze, ze od zawsze był taki szorstki i nieobliczalny dla Nicole.- Stwierdził.
- To prawda.- Odezwałam sie po raz pierwszy od kat tu przyszłam. Oboje obrócili sie, a ich wzrok spoczął na moim zmarzniętym ciele. Podeszłam do nich, aby stanąć pomiędzy nimi. Niall zdjął swoja kurtkę i założył na moje  ramiona. Uśmiechnęłam sie i podziękowałam. - Kiedyś faktycznie był dobrym ojcem, wręcz przykładowym.- Spuściłam głowę patrząc na swoje buty.


- Jednak coś musiało się stać, ze teraz jest taki ... 
- Inny.- Niall dokończył wzruszając ramionami. 
- Właśnie.- Mulat przytaknął z smutnym wyrazem twarzy.
- Chyba po prostu nie może sie pogodzić ze śmiercią swojej zony Alice. Było to dosyć dużym zaskoczeniem, bo wszystko było z nią w porządku, aż do pewnego jesiennego dnia, gdy dowiedziała sie, ze zostały jej tylko dwa tygodnie życia.- Powiedziałam drżącym głosem, odtwarzając jak Niki mówiła mi o tym. Pamiętam jak płakała to było zbyt dużo jak na nia. Oczywiście dowiedziałaś sie o tym jako dziesięciolatka, gdy na strychu w jakiejś skrzyni znalazła pamiętnik Alice. 
- Wiec nikt nie wiedział, że jest śmiertelnie chora? Zayn odezwał sie nie dowierzając.
- Chyba to ukrywała, a gdy była u kresu trafiła do szpitala oraz weź pod uwagę to, ze nowotwór został wykryty prawie przed śmiercią. Najwidoczniej nie chciała martwic Paul'a, ani małej Nicole.- Uśmiechnęłam się blado, włożyłam ręce w kieszenie kurtki, aby się trochę ogrzały. 
- Tylko co do tego ma Niki?- Zapytał Niall. Zaśmiałam sie lekko na jego pytanie
- Żeby ktoś to wiedział. Nawet sama ona nie ma pojęcia o co mu chodzi. Tłumaczy sobie, że zwyczajnie ją obwinia o śmierć Alice. Nie ma żadnych potwierdzę tego, nikt nie wie o co chodzi w tym wszystkim. 
- Jest jedna osoba.- Z tylu odezwał sie ochrypły głos.

_____

Przepraszam za taki, krótki ;/ Dziękuję za wszystkie wejścia, komentarze i wsparcie ;) x

Przepraszam za błędy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz