sobota, 22 lutego 2014

Rozdział LIV

 
" Christmas with the "family" & gala awards "


Z każdej strony blask fleszy, pytania dotyczące nazwiska powiązanego z Paulem i ten przystojniak u mojego boku. Nie za dużo jak na jeden dzień? Jeszcze się nie skończył i chyba powinnam się zacząć bać. Po przejściu czarnego dywanu (nie powinien być czerwony? Zazwyczaj tak jest w filmach) zostaliśmy poprowadzeni do wielkiej sali w której kilka osób już siedziało, jako że było nas dosyć dużo "dostaliśmy" taki jakby balkon vipowski. Widać było dobrze scenę, ale nie jestem pewna czy to przejdzie, gdy zbiorą się wszyscy. Po za tym, że już myślałam w szarych barwach, było tu miło i przytulnie. Chłopcy poszli witać się z jakimiś szychami, a dziewczyny do łazienki, oczywiście na początek chciały mnie namówić na jakiegoś drinka,  ale gdy już poraź tysięczny z głupim uśmieszkiem odmówiłam naburmuszone poszły do toalety. 
Umiem uszczęśliwiać ludzi i przy takowej okazji samą siebie. Zdolniacha ze mnie. 
- Tylko nie wypadnij. - Wesoło zabrzmiał głos Louis'a.
- Było by to bardziej prawdopodobne, gdybyś mnie nie pchnął do przodu.- Warknęłam, poprawiając kieckę.
- Nie wystawiaj tak tych zębów laska. - Parsknął.
Tracąc cierpliwość uderzyłam pięścią w ramie chłopaka. 
- Ała. - Wrzasnął.
- Zamknij się, ludzie patrzą. - Powiedziałam, rozglądając się czy ktoś nie wlepia w nas swoich pięknych oczu. Louis uśmiechnął się, lekko klepiąc mnie po ramieniu. Odwzajemniłam jego gest.
- Więc po co tu jesteśmy, skoro ta gala nawet nie dotyczy muzyki? - Spytałam, głowiąc się nad tym dosyć już długo.
- Liam wymyślił, że warto się tu zjawić.- Wzruszył ramionami, usiadł na krześle. - Tak po za tym nie uważasz, że warto poznać kilka osób? - Przysiadłam sie do niego. 
- Nigdy na to tak nie patrzyłam, no bo wiesz nie miałam okazji. - Westchnęłam nawiązując tym samym do Paul'a, który bardziej próbował stworzyć dla mnie klatkę niż pokazać życie od tej  strony co teraz.- Większość.- Zatrzymałam się, zaplatając swoje dłonie. -  Znaczy całe wcześniejsze życie, takie scenariusze jak ten o tutaj. - Wskazałam na cala otoczkę dzisiejszego dnia. - Widziałam jedynie w filmach i wiadomościach. - Oznajmiłam. - Oh...i na tych portalach waszych fanek. - Pstryknęłam palcem, przypominając sobie pewne zdarzenie. 
- Nadal nie rozumiem. - Spojrzał na mnie. - Wiesz to jest dziwne. - Kręcąc głową, powiedział. 
- Moje życie? - śmiejąc sie, odwróciłam głowę na schody  po których wchodził Harry, Liam i Niall. - Uwierz mi tego nie da sie nazwać. - Parsknęłam, wracając wzrokiem na twarz Louis'a, który również zrobił to co ja.
- Czasem czuje sie jakbyśmy byli w filmie. - Zdziwiona, usiadłam wygodniej, słuchając co ma mi do powiedzenia.- Nigdy nie spodziewałem sie tego wszystkiego. - pokazał to samo co ja wcześniej. - Tyle sie zdarzyło przez te dwa lata, a ja dalej nie mogę uwierzyć, ze tyle nas spotkało. - Mruknął. - Tylko, ze tak naprawdę to nie jest nic w porównaniu z tym przez co ty przeszłaś.- Złapał moja rękę, uwalniając ja z plątaniny moich palców. - Nam dano tyle dobra, a ty dostałaś cos gorszego. - Prychnął.
- Louis.- Przerwałam mu, nie zgadzając sie z tym co mówi. Nie chciałam, aby sie obwiniał. - Nie możesz w ten sposób myśleć. - Podniósł głowę. - Widocznie bylo mi to przeznaczone, teraz jestem szczęśliwa mam Harrego i was. - Przysuwając sie bliżej krzesła, objęłam jego ciało. 
- Jesteście moja rodzina. - Szepnęłam.


Po rozmowie z Tommo. Siedziałam na szpilkach czekając, az dowiem sie kto dostanie nagrodę za najlepsza książkę roku 2012 ! To było cudowne, patrzeć, ilu utalentowanych osób zostaje zauważonych. 
Dobrze, ze tu jestem. Nic nie straciłam, a zyskałam - mile wspomnienie. Po ostatniej odebranej nagrody, czas było sie zbierać, razem z Kate i Perrie czekałyśmy na Danielle i Eleanor przed damska toaleta, a chłopcy rozdawali autografy na zewnątrz. Miałyśmy poczekać w środku do póki nie zjawi sie nasz samochód. Nawet nie wiedziałam, ze będę tak bardzo czuła ulgę, nie mając świadomości, ze gdzieś tu stoi Paul i obserwuje mnie. Byl jedynie dziś dla nas szoferem. 
W czwórkę wyszłyśmy przed budynek, widząc przez okno, ze chłopcy juz wsiadają do auta. Nadal blask fleszy nie jest moim przyjacielem, po co tak naprawdę nas fotografują, znaczy Perrie jest osoba publiczna to rozumiem, ale mnie, Dani, El i Kate to po  co? Nie twierdze, że nie zasługują na to czy jak nazwać te sprawę. Swoja droga po co sie zagłębiam w to. Lepiej wsiądę do auta.


Po godzinnej jeździe, dotarliśmy pod dom chłopców. Była dwudziesta i szczerze mówiąc chciało mi sie spać, pomimo ze tak na serio prawie nic nie robiłam i wstałam o dziesiątej to czuje sie wyczerpana. Przeprosiłam wszystkich i poszłam na gore do łóżka.
Nicole


Dwudziesty pierwszy grudnia, jak co roku chłodno, jednak bez śniegu. W około radosny i świąteczny czas. 
Ciesze sie, ze już mam wszystkie prezenty, zapakowane i schowane. Jest mały problem, okazało sie, ze mama Stylesa i cala jego rodzina przyjedzie tutaj do domu. Wychodzi na to, ze mam wszystko przygotować? Nigdy tego nie robiłam. Jedynie były lody, chipsy i soki, a teraz mam niby coś upiec?
- Jak sobie to wyobrażasz ? - Jęknęłam, odwracając się na obrotowym kreślę do Styles'a opartego o szafki kuchenne. - Nigdy nie miałam normalnych świąt, a te w dzieciństwie ledwo co pamiętam. - Spuściłam głowę, drapiąc się niezręcznie po ramieniu. 
- Nie przejmuj się, damy rade. - Ukucnął przy mnie, a jego dłonie powędrowały do moich. - Zaufaj mi będzie dobrze, zresztą moja mama powiedziała jasno, że chce ugotować wszystko. - Uśmiechnął się łobuzersko. 
- Mam rozumieć, że wszystko zwalisz na głowę własnej matki ? - Uniosłam brwi ze zdziwienia. - Zwariowałeś totalnie. - Pisnęłam, zsuwając się z krzesła na podłogę, gdzie siedział Harry.
-Ona to zaproponowała więc...- Powiedziała, zamykając moje dłonie w swoich. - Nie przejmuj się już tym. - Spojrzał na mnie.


Leżałam na kanapie, oglądając jakiś program. Harry pojechał po swoją mamę i siostrę na dworzec, a ja o mało co nie wykitowałam. Zżera mnie strach. Mój chłopak tylko się ze mnie śmieje, bo ponoć zachowuje się jak dziecko, ciekawe co by on zrobił gdybym miała inne relacje z ojcem, a on musiałby się z nim spotkać na święta. Odkryłam swoje ciało, gdy usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka. Kurna. 
- Nicole ! - Drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazała się Pezz z Zayn'em. Odetchnęłam z ulgą, a następnie uśmiechnęłam się jak najszerzej tylko potrafiłam. 
- Widzę, że nie źle sie stresujesz spotkaniem z teściową. - Chłopak zaśmiał się zdejmując ze swoich ramion kurtkę. 
- Co? - Zdziwiona Perrie spojrzała na mnie.
- Nie słuchaj go, plecie głupstwa. To jest mama Hazzy, a nie moja teściowa. - Burknęłam w stronę Malika. 
- Daj spokój. - Zaśmiał się, kierując w stronę drzwi do kuchni. 
- Jutro jest koncert Little Mix i pomyślałam, że zechcesz przyjść. - Oznajmiła Pez, siadając na stołku barowy niedaleko swojego chłopaka. 
- Tak chciałabym, ale wiesz mama i siostra Harrego tu będą i nie chce ich zostawić.
- Przyjdź z nimi. Wpuszczą was do vipowskiego boxu. 
Szczeka mi opadła.
- Naprawdę ? - Pisnęłam w zachwycie. Nigdy nie pomyślałabym, że będę na koncercie dziewczyn, a co dopiero w miejscu gdzie są same szychy. Ale tak naprawdę tak jest, bo spotykam się z Harrym, taka prawda. - Dobra, więc powiem im to. Na pewno dziewczyny będą wniebowzięte. - Zatrzymałam się, zdając sobie sprawę, że ich nie znam i nie wiem co lubią. - Znaczy chyba będą. -Nerwowo uśmiechnęłam się.
- Z tego co wiem to Gemma uwielbia piosenki Pezz i dziewczyn, a Anne na pewno zgodzi się. - Wtrącił się mulat, upił łyk wody, aby znów zacząć mówić. - Nawet jeśli by nie wyraziły gody to Styles namawiałby Cię na pójście.
- No na pewno. - Zaśmiałam się.
Harry jest strasznie uparty jeśli coś sobie postanowi to tak już będzie i nie ma przeproś, czasem dobrze, że jest taki, ale w pewnych momentach tylko bym zrobiła mu krzywdę za swoją głupotę. 
- Jest tu ktoś?- Z korytarza dobiegł nas chichy kobiecy głos. 
- Tutaj!- Krzyknął Zayn.
- Dzięki Bogu już myślałam, że nikogo nie ma. - Anne odetchnęła z ulgą i posłała mi wielki uśmiech. - Podejdź Nicole. - Tak jak prosiła zrobiłam to. Zamknęła mnie w swoich ramionach i podziękowała mi za bycie tu dla Harrego. Trochę nie zrozumiałam o co jej chodziło, ale nie chciałam tego okazywać. 

 

Rozdział LV

 
" Concert Little Mix"

Uchyliłam ciężkie powiek, jednak zamknęły się gdy jaskrawe światło oślepiło mnie. Ponowna próba udała się sukcesem, wlepiałam wzrok w biały sufit, który miał pomarańczową plamę w jednym z rogów. Nie chcę się w to wtajemniczać, ale to dosyć dziwne miejsce na ubrudzenie. Rozumiem ścianę, ale sufit ?! 
- Słońce czas podnieść tyłek z łóżka. - Usłyszałam zachrypnięty głos Harrego. Spojrzałam natychmiastowo w stronę drzwi, gdzie chłopak opierał się o  framugę. Zmarszczyłam nos w  zdziwieniu, nie mając pojęcia czemu mam już wstać. 
- Czemu ? - Zapytałam siadając na łóżku. - Jest dopiero dziewiąta. - Odczytałam godzinę ze ściennego zegara, a następnie spojrzałam na chłopaka.
- Czas ubrać choinkę. - Rozbawiony uniósł do góry  trzy białe pudełka podajże z bombkami.  
- Umm...- Zająknęłam się, przeczesując splątane włosy ręką. - Ubiorę się i zejdę, dobrze? -Zapytałam odkrywając z siebie biała kołdrę.
- A co jest złego w twojej piżamie ? - Zdziwiony pokazał na komplet różowego zestawu. 
- To, że jest tu moja mama nie znaczy, że nie możesz po prostu wyglądać jak zawsze, czyli dobrze. - Odłożył pudełka, po czym podszedł do mnie i kucnął przede mną.
- Zwariowałeś ?! Nie będę paradować taka nieogarnięta przed twoją matką. - Szepnęłam zirytowana. - Nawet ty jesteś już ubrany. - Zauważyłam, studiując jego ubranie.
- Dobra skarbie zrób jak uważasz. - Podniósł sie całując mnie w czoło. - Tylko masz być na dole za piętnaście minut. - Powiedział stanowczo, puszczając mi oczko. 

Przebrałam się w coś luźnego, a włosy uczesałam w kucyka. Ogarnięta zeszłam na dół do salonu, gdzie stała dosyć duża choinka. Nikogo nie było tam, zaczęłam się zastanawiać czy mnie nie wrobili w jej ubieranie. Jest za duża ! Podeszłam do zielonego krzaka i uniosłam wzrok do  czubka choinki, który dosięgał do sufitu. 
- To jakiś żart ? - Szepnęłam dotykając kującej igły. Usłyszałam za sobą czyjś śmiech, gotowa na nakrzyczenie na tą osobę odwróciłam się. - Gemma. - Od razu poczułam się głupio, że miałam nawrzeszczeć na nią. 
- Tak to ja, chyba się tak nie zmieniłam, przez te kilka miesięcy. - Zawołała rozbawiona i zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku. 
- Mamy same to ubrać  ? - Zapytałam, gdy się  oderwałyśmy od siebie. 
- Na to wygląda, Harry z mamą pojechali po jakieś zakupy, a chłopcy po kolei zwiali. - Mruknęła niezadowolona.

Gdy zakończyłyśmy ubieranie choinki, zdecydowałyśmy zrobić ciastka i trochę posprzątać, ponieważ, reszta zwiała z domu, nam zostawili większość roboty. Nawet Styles nie zdaje sobie sprawy jak mnie wkurzył, specjalnie wszystko uknuł. Dupek. 
- Wiesz Gem, dziś idę na koncert Little Mix i pomyślałam, że mogłybyście - ty i twoja mama - pójść ze mną. - Powiedziałam, mieszając ciasto na babeczki. 
- Mówisz serio ? - Odwróciłam się z miską w ręku.
- Nie żartuje.- Przygryzłam wargę. -  Tak idziemy tam !
Obydwie się uśmiechnęłyśmy, gdy przyszła wiadomość od Pez. Mówiąc nam gdzie i o której mamy przyjść na jej i dziewczyn koncert. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Gemma będzie tak szczęśliwa. Harry nigdy nie wspominał, iż ona lubi Little Mix. Tak naprawdę rzadko kiedy mieliśmy okazje rozmawiać o takich sprawach. Nie wiem za bardzo w co się ubrać, a nie mam pojęcia jakie ciuchy są w tej garderobie.
wdrapałam się po schodach na piętro, zostawiając Gem przed telewizorem, a sama postanowiłam stawić czołu moim ubraniom.  
Czemu tu jest tak dużo tych szmat? Jedna, druga, trzecia. Przebierałam ubrania, siedząc na podłodze w stercie obrań. Czemu nie mam jakiegoś pilota, który mógłby znaleźć coś odpowiedniego do ubrania na koncert. Dobra zakładam to co wybrałam kiedyś z Kate na  właśnie wymarzony nasz występ dziewczyn.
- Która godzina? - Krzyknęłam opierając się rękami o balustradę.
- Czekaj zaraz sprawdzę. Komórka mi padła. - Powiedziała dziewczyna, wstając z kanapy. - O matko ! - Wrzasnęła, a krótko po tym usłyszałam tłoczące szkło. Zbieglam ze schodów o mało co nie spadając z nich. - Gemma gdzie jesteś?- Spanikowana wbiegłam do kuchnie, gdzie stała brunetka z ręką zakrywająca jej usta. Skierowalam swoje wzrok tam, gdzie jej był. - Kurwa! -  Warknęłam, podchodząc do drzwi balkonowych. -Co wy do cholery robicie?! - Burknęłam, chcąc się dowiedzieć czemu Paul bije się z moim byłym i to na trawniku chłopaków. - Harry zrób coś ! - Krzyknęłam w stronę bruneta, który wysiadła ze swojego samochodu. Nawet nie zdałam sobie sprawy, kiedy ich rozdzielił. Nie rozumiem co tu się właśnie stało. - Wynos się z mojego podwórka!- Wrzasnął Harry, a następnie podszedł do mnie przytulając mnie do siebie, gdy zaczęłam szlochać. - Nie ma ich już, poszli, nie płacz. - Powiedział w czubek mojej głowy.

- Przepraszam, nie wiem czemu on tu się zjawił.- Wyszeptałam w jego klatkę piersiową, nie wiem czy mnie słyszał, ale liczyłam na to. 
- Jest dobrze, chodźmy lepiej się szykować na koncert dziewczyn dobrze? - Zapytał, unosząc moją głowę w górę, abym mogła patrzeć w  jego oczy. Skinęłam jedynie głowę. 

Parę minut po tym wszystkim co się stało, doszłam do siebie i wiedziałam, ze muszę porozmawiać z Amy, dobre wiedziałam, że to był jej znak, że powinnyśmy pogadać. Ona zdecydowanie przegięła, że wysłała tu mojego byłego. Mam gdzieś, że teraz ona z nim współpracuje, po prostu nie chce go widzieć tutaj, ani nigdzie indziej. Wysłałam jej sms'a z wiadomością, że jutro o piętnastej mamy się spotkać pod Big Ben'em. Teraz mam przestać myśleć o tym gównie i powinnam się przygotować.



Gdy byłam gotowa razem z Anne, Harry'm i Gemma pojechaliśmy pod wyznaczone miejsce,
Kate

Nicole
gdzie występowały dziewczyny. Jak się okazało zaprosiły po prostu wszystkich znajomych.
- Kate !- krzyknęłam, próbując wrócić uwagę mojej przyjaciółki, która stała przy jakimś słupie z blondynką, a przede mną jeszcze tłum ludzi, który muszę przejść.
- Nicole ! - Naśladowała, następnie pomogła mi wejść na podest. - Wiedziałam, że ubierzesz się w to co kiedyś sobie kupiłyśmy. - Zaśmiała się, kiedy przybiłyśmy piątkę. 
- Oh, no tak...to jest Anne mama Harry'ego. - Wskazałam na kobietę stojąca po prawej stronie. - A to siostra Harry'ego Gemma. - Przedstawiłam je, a następnie zaczęłam szukać  wzrokiem Harrego. 
- Ta, Nicole. Ja jestem jej przyjaciółką, Kate. - Odezwała się dziewczyna śmiejąc. 

Dziewczyny wymiatały na scenie, każda idealnie wykonywała chorografie, tylko czasem, nie wiedziałam co robią, ponieważ Style's rozpraszał mnie za każdym razem kiedy chciał wepchnąć swoją głowę w zagięcie pomiędzy moją szyje, a ramieniem. Razem z Kate wrzeszczałyśmy, gdy schodziły ze sceny i w końcu prawie straciłam głos przez to szaleństwo, ale później kto inny za mnie robił tą atmosferkę cudną.  Po tym jak koncert się skończył poszliśmy wszyscy na kolacje z okazji urodzin mamy Perrie, którą poznałam  na fenomenalnym występie Little Mix. 

Wszystko było w jak najlepszym porządku, a ja wreszcie poczułam się kochana

Rozdział LIII

 
" Party ? " 

Weszliśmy oboje do środka ciepłego mieszkania Kate w którym rozbrzmiewała muzyka. Od wejścia było słychać śmiech gości i rozmowy danych grupek. Na kanapie w salonie siedziały dziewczyny, a chłopcy z piwem w reku stali przy kuchennej wysepce, żadne z nich nie zauważyli naszej obecności, nie byłam pewna co do przyczyny tego, ale też nie chciałam zrozumieć tego jakoś opacznie. 
- Cześć wszystkim. - Odezwałam się, pokazując swoją niewielką osobę ich oczom. 
- Oh ... Nicole ! - Kate wykrzyknęła, podbiegając do mnie, zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku, a następnie zrobiła krok w tył zarazem puszczając mnie. Przyglądając się każdemu siniakowi. 
Nie mając pojęcia zwyczajnie pozwalałam się okręcać we wszystkie strony do momentu kiedy trochę zaczęło kręcić się mi w głowie. 
- Czekaj, daj mi odpocząć, chyba że chcesz na panelach zwrot mojego dzisiejszego obiadu. - Zakomunikowałam, wyrywając się lekko z jej uścisku na moich ramionach. Kate zaśmiała się, przytakując. - Więc jak u was ? - Zwróciłam się do dziewczyn, siadając na skórzanej kanapie obok Kate. 
- Co masz na myśli ? - Eleanor zapytała z uśmiechem na twarzy, który od razu odwzajemniłam, pożałowałam tego, gdy poczułam jak rozcięcie na ustach się lekko rozchyla. Nie byłam na to przygotowana, nie zadowolona wróciłam to pierwotnego wyrazu swojej twarzy.  
- Jeżeli chodzi o prace to na przykład u mnie idzie bardzo dobrze. Dziewczyny i ja napisałyśmy prawie wszystkie teksty piosenek i wystarczy wejść do studia, aby zacząć nagrywać. - Odezwała się Perrie, mówiła z taką pasją o swojej pracy. Musi to bardzo lubić. 
- Czyli, że niedługo usłyszymy promocyjną piosenkę ? - Westchnęłam z zadowolenia na co dziewczyny zachichotały. - Przepraszam, jeszcze nie wspomniałam, że jestem fanką Little Mix? - Zaśmiałam się ze swojej głupkowatej pamięci !
- W takim razie, chyba muszę mojej fance, powiedzieć, że niedługo będzie koncert. - Z wielkim uśmiechem odezwała się w moją stronę Edwards . - I chce abyście wszyscy się pojawili na nim. - Spojrzała na dziewczyny. 
- Na pewno się zjawimy ! - Krzyknęłam zadowolona, że wreszcie biedę mogła być na koncercie i trochę się powygłupiać. - Okey, a u ciebie jak ? Zwróciłam się do Danielle, która dziś pięknie wyglądała w tej złotej sukience, zresztą każda z nich ślicznie się prezentowała nie to co ja, cała posiniaczona i blada jak karton gips. 
- Wyobraźcie sobie, że wczoraj tańczyłam podczas występu Katy Perry ! - Podekscytowana, zaczęła opowiadać jak bardzo była zestresowana na wszystkich próbach, a zwłaszcza w czasie generalnej, sama przyznała, że to był jej pierwszy raz kiedy bała się, że zapomni co ma tańczyć w danym momencie. 
- Tylko mi nie mów, że czegoś nie wykonałaś ?! - Ostrzegawczo pokiwałam palcem, każda z nas czekała z niecierpliwością, czy Dani wszystko się udało. 
- Szczerze mówiąc, miałam pewny moment kiedy po prostu czarna pustak ukazała się w mojej głowie, ale gdy tylko zboczyłam co robi moja koleżanka z klubu od razu wiedziałam co i jak. - Zaśmiała się, a ja odetchnęłam z ulgą. 
- Wiesz jeszcze nigdy się nie spodziewałam, że będę tak zestresowana w czasie opowiadania, jak poszło tobie na występie. - Przyrzynałam zdziwiona. 
- Dzięki. - Uśmiechnęła się Danielle. - A co z tobą Eleanor ? - Zapytała brunetki siedzącej obok niej. 
- Na pewno nie miałam tak ciekawego wieczoru jak ty. - Odezwała się zasmucona, ale dobrze wiedziałyśmy,  że udawała podłamaną. - Musiałam ślęczeć nad książkami. - Oburzona westchnęła. 
- Weź przestań, bałam się, że tam zejdę. - Mruknęła Dani.
- Wy tak tu się chichracie, a ja głodny jestem. - Odezwał sie Niall, który stanął przed nami. - Nie jest pora na zjedzenie czegoś ? - Zapyta. Na co wszyscy wybuchneli głośnym śmiechem, nawet sami chłopcy przyszli do nas.

Tak jak przypuszczałam Kate nagotowała dużą ilość przeróżnych dań. kiedy ona zdążyła to zrobić i jak w ogóle jej się udało uchronić to wszystko przed naszym głodomorkiem ? Każdy był taki szczęśliwy, aż trudno sobie wyobrazić jak bardzo sprawili mi przyjemność, że nie zapomnieli o mnie w czasie, gdy mój ojciec popsuł cały mój spokój.   
- Wszystko w porządku ? - Harry szepnął, przybliżając się krzesłem bliżej mojego, jego ręka spoczęła na oparciu moje siedzenia. 
- Chyba tak. - Spojrzałam na niego, lekko się uśmiechając. - Sama nie wiem, jak jest. - Przyznałam, wbijając paznokcie  swój nadgarstek. 
- Możemy wyjść jeśli chcesz. - Zaproponowała, bawiąc się widelcem. 
- Nie chodzi o to. Po prostu zastanawiam się.- Zatrzymałam się, wtulając głowę w zagłębienie jego szyi. - Czuje się bardzo dobrze przy nich i tak naprawdę, oni sa moją rodziną. - Uśmiechnęłam się. - Nie ważne co powie Paul czy zrobi, ja już wiem kto jest dla mnie ważny. - Odwróciłam się do Styles'a, aby spojrzeć w jego oczy. Pocałował mnie w czoło z troską. 
- Tak bardzo Ci dziękuje. - Powiedział gładząc moje knykcie. - Nawet nie wiesz ile znaczy dla mnie te słowa. Jesteś szczęśliwa, a to sprawia że i ja jestem. 
Czując wibracje mojego telefonu w kieszonce, wyjęłam go, a nastąpienie odblokowałam.  
- Kto to ? - Harry zapytał nakładając sobie ciasto na talerz. 
- To jedynie kilka powiadomień z instagrama. - Mruknęłam, zaglądając w aplikacje. 
Okazało się, że Danielle, Perrie i Eleanor w tym samym czasie dodały zdjęcie na którym oznaczyły mnie i Harrego. Gdy tyko zobaczyłam kto jest na fotografii od razu się uśmiechnęłam. Nawet nie zdają sobie sprawy jaką mi niespodziankę sprawiły. Uchwyciła nas jak rozmawialiśmy, a  Styles pocałował mnie w czoło. Nie spodziewałam się, że obserwowały nas lub jedna z nich. Zrobiłam zdjęcie dziewczyną, gdy zawzięcie dyskutowały i oznaczyłam każdą z nich.  
- Harry. - Szepnęłam, szarpiąc go za sweter, aby wreszcie się odkleił od tego żarcia. - Spójrz. - Pokazałam nasze  zdjęcie . 
- Czekaj. - Powiedział uśmiechając się głupkowato, nie wiedząc o co chodzi, położyłam telefon na stole.  
Wyjął swój  i parę razy poruszył  palcem po ekranie, urywając przede mną jego zamiary. 
- Pomyślałem, że Ci się to spodoba. - Odsłonił ekran, - Jeśli chcesz mogę zmienić. - Zasugerował, a jego dołeczki w policzkach stawały się coraz głębsze. 
- To jest cudowne ! - Cicho zapiszczałam wyrywając jego telefon z rąk. Chłopaka. Spoglądałam na tapetę, które sobie ustawił, to było takie śliczne. Przedostawało kolaż naszych zdjęć, których jak na razie było nie wiele, ale jakieś były. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że może coś takiego wymyślić. - Dziękuje. - Szepnęłam całując go w policzek. 
- Zakochańce co wy tam tak słodzicie ? - Z końca stołu zawołał Zayn. 
- Ugh ! Popsułeś wszystko. - Naburmuszona westchnęła Pezz. - Ja na nich patrzyłam ! Są tacy słodcy. - Uśmiechnęła się, pokazując nam serduszko utworzone z jej serwetki. 
- Hmm ... czy tego nie zrobiłaś dla mnie ? - Malik zaśmiał się
- Oj zamknij się ! - Mruknęła Perrie. Na co wszyscy zaśmiali się. 

Wszyscy zaczęli się powoli zbierać, jutro była podobno jakaś gala na której chłopcy zostali zaproszeni co lepsze razem z dziewczynami. Nie mam pojęcia jak oni sobie wyobrażają to, ale ją naprawdę nie mam zamiaru iść na takie wydarzenie, zejdę tam na 100%. Zresztą nie mam w co się ubrać. Oczywiście Kate pierwsza powiedziała, że ona idzie i nie obchodzi ją żadne zdjęcia, które będą robione dokoła. Sama nie wiem, jak ona sobie to widzi. Mam dylemat. Jak na razie chce jedynie się położyć do łóżka ... jutro pomyśle co zrobić z tym problem.  Gdy tylko dojechaliśmy do domu chłopców, każdy z nas poszedł do sypialni. Nie mogłam dłużej wytrzymać w moim ubraniu, więc od razu przegrałam się w piżamę i weszła pod kołdrę, pod która już leżał mój cudowny chłopak chrapią jak  wielki miś.

Obudził mnie dźwięk tuczącego się szkła, odkryłam kołdrę ze swojego leniwego ciała. Była siódma, więc mogłam przypuszczać kto już wstał.  Zbiegłam po schodach, by tylko jak najszybciej znaleźć się w miejscu zdarzenia. Na środku pokoju stał Niall z tacką na której było pełno jedzenia, a o bok leżała rozbita szklanka i wokół rozlany sok.
- Eem mam nadzieje, że to posprzątasz. – Odezwałam się, na co chłopak odwrócił się, czerwony jak burak. W ustach trzymał kolejna paczkę jakiś płatków, bo niby już na tacy nie było żadnych.
- Obudziłem Cię ? Przepraszam, musiałem się jakoś zabrać.- Markotnie powiedział, zawartość którą trzymał postawił na szklanym stoliku.
- Nie i tak już miałam wstać. – Skłamałam, idąc za nim do kuchni. - Masz zamiar wszystko zjeść ? – Odezwałam się w pół śmiechu. Dalej nie mogę ogarnąć  skąd on ma tyle miejsca w żołądku.
- Dzielić się nie będę. – Ostrzegł, wychodząc z pomieszczenia zabrał z blatu ścierkę.
- Dobra, zrozumiałam. – Szepnęłam.
Sama zrobię sobie coś do jedzenia, ale z drugiej strony wcale nie jestem głodna. Usiadłam na krześle przy stole. Wzięłam laptopa, który stał na miejscu obok. Po włączeniu go zaczęłam przeglądać strony z sukienkami. Tak, zdecydowałam się zgodzić na pójście z Harrym na tą gale, więc trzeba coś założyć odpowiedniego na takie coś, jeszcze gdybym ogarniała co mogłoby to być.
- Ta jest ładna. – Powiedział Styles, całując mnie w policzek. Kiwnęłam głową potwierdzając, że słyszałam.
Nadal wlepiając wzrok w ekran, Harry usiadł obok mnie, stawiając przed sobą miskę z płatkami. – Gdzieś idziemy, że szukasz sukienki?. – Zapytał. Czując jego wzrok na sobie, spojrzałam na niego, lekko się uśmiechając.
- O ile wiem to wczoraj, mówiliście o jakiejś gali. – Westchnęłam. – Ty to masz pamięć.
- Daj mi lepiej całusa, a nie będziemy gadać m mojej głowie. – Przybliżył się składając na moich ustach pocałunek.


Siedziałam na kanapie oglądając jakiś film, ponieważ chłopcy wyszli na jakąś próbę zostałam sama w domu. Czekałam na Kate, która ponoć miała być tu jak najszybciej, ale sądząc po godzinie raczej nie wykonała swojej ”obietnicy”.
- Może byś zamknęła drzwi?- Odezwała się moja przyjaciółka, na co podskoczyłam ze strachu.  
- Mogłabyś mnie nie straszyć ? – Grzecznie zapytałam. Śledziłam jej każdy ruch do momentu kiedy rozłożyła się na kanapie.
- Cicho. – Machnęła lekceważąco. – Lepiej mi powiedz co z tą sukienką. – Uśmiechnęła się.- Kupiłaś ją przez Internet, czy mamy dziś iść po nią ?
- Zrobiłam to pierwsze. – Westchnęłam, dając większą uwagę telewizorowi niż Kate.
- W sumie to możemy iść znaleźć coś w twojej szafie, jeżeli masz. – Zaśmiała się.
- Przecież, gdybym coś miała to nie wydawałbym kasy na tą nową. – Zdziwiona popatrzyłam na dziewczynę.
- Zapomniałaś, że ostatnio Ci dawałam kilka sukienek. – Zawołała, wstając z kanapy. Podeszła do mnie i pociągnęła za rękę. Pomagając mi wstać.


Ponad godzinne zajęło nam znalezienie ponoć sukienek Kate, która niby dała mi je, ale w ogóle tego nie pamiętam, jedynie z jednym faktem, że jedną kupiłyśmy na wspólnych zakupach. Ona odwalała na szczęście brudną robotę grzebiąc w garderobie za kieckami, ja jedynie siedziałam na podłodze. Nawet nie wiedziałam, że mam tu tyle ubrań, podobno gdy wyjechaliśmy w trasę, kiedy wszyscy dowiedzieli się, że jestem dziewczyną Harrego, ktoś przywiózł pewną ( ta większą) część moich ubrań. Jednak w ogóle nie przeglądałam co posiadałam w tym domu. Teraz już wiem, rozglądając się po pomieszczeniu jest tego bardzo dużo i to naprawdę nie mam pojęcia skąd miałam tyle kasy na ciuchy.
- Zwariowałaś ? – Podniosłam się z podłogi, zaalarmowana kreacją w rekach nieobliczalnej Rain. – Nie założę tego ! – Krzyknęłam, zaplatając ręce na udach.
- Co ? – Spytała oszołomiona. – Dlaczego ? – Spojrzała na mnie, podejrzewając przyczynę mojej nagłej zmiany nastroju.
- Umm … no bo ja. – Zatrzymałam się, zastanawiając się co zrobić. – Całe plecy będą mi widoczne. – Mruknęłam, wbijać wzrok w podłogę.
- Masz ładne plecy. – Oznajmiła. -  Coś chcesz powiedzieć, ale się boisz, mam racje ?
- Może.
- Gadaj o co chodzi, albo sama się dowiem. – Podniosła głos, kładąc sukienkę. Podeszła do mnie i usiadła naprzeciwko mnie, czekając na moje zwierzenie się, chociaż nie mam w ogóle takiej ochoty.
Odwróciłam się do niej plecami, podciągając koszulkę do góry, ukazując to czego nie chce pokazywać.
- O mój Boże!- Pisnęła, łapiąc mnie za ramiona, odwracając mnie. – Kto Ci to zrobił?
- Zgadnij. – Sapnęłam wyrywając się z jej uścisku na moich ramionach. – Możemy o tym nie gadać ?Więcej nic nie usłyszałam, jedynie stłumiony szloch mojej przyjaciółki. Świetnie. 

* Parę Dni później* 

Ciekawe czy dziś nie zejdę na zawał serca, nie dość, że Paul ma nas tam „pilnować” to sam fakt, że jadę na jakąś tam gale z okazji rozdania nagród pisarzom. To jest takie dziwne i inne, nietypowe dla mojego dotychczasowego życia i szczerze nie pale się do tego. Wystarczy, że przez związek z tym zielonookim wszystko się pozmieniało, a może właśnie powinnam się przyzwyczaić do tego typu spraw? Czemu zawsze tak dużo analizuje, zamiast bachnąć sobie kieliszek i dobrze się bawić to zachowuje się, jakbym połknęła kija. Czy ja już coś piłam ? Weź się w garść !
Nicole
Otworzyłam  łazienkę w której krzątała się Lou, miała zrobić mi makijaż i Kate oraz zakryć moje rany na plecach w tej kwestii jedynie jej mogę zaufać jeżeli chodzi o osobę, która stworzyć ma arcydzieło no mojej twarzy.
- Gotowa ? – Cała w skowronkach odezwała się Lou, stała za mną trzymając w reku spinkę do moich włosów oraz grzebień. Skinęłam głową z uśmiechem.

Nicole
Kate
W czasie, gdy malowała moje plecy specjalnym podkładem szukałam lakieru odpowiedniego do całego zestawu. Dziwne, że jeszcze nie ma tu Kate, która pewnie rozgadałaby się do samego końca roboty stylistki chłopców. Po skończeniu sprawy z plecami, mogłam je zobaczyć na zdjęciu zrobionego przez „moją” kosmetyczkę, następnie zajęła się upinaniem moich włosów, podczas kiedy nakładałam pierwszą warstwę lakieru na moje paznokcie. Cieszyłam się, że Lou zajęła się tak robota, że o nic nie pytała, zwłaszcza o plecy. To nie tak, że ja nie chce z nią gadać czy coś, tylko że dziś jestem strasznie drażliwa i nie chce mieć nie fajnych stosunków z nią zwłaszcza dziś. Po jakiejś godzinie wszystko było gotowe, wystarczy tylko się przebrać w ta kieckę Kate.



Kate
- Dziękuję, wyglądam jak nie ja ! – Zawołałam uradowana, całują dziewczynę w oba policzki. – Nareszcie wyglądam jak normalny człowiek, a nie jak jego wrak.
- Daj spokój. – Machnęła lekceważąco, pakując niepotrzebne kosmetyki. - Zawsze dobrze wyglądasz.- Skomplementowała mnie.

- Właściwie to gdzie jest Kate ? – Zapytała siadając na mim wcześniejszym miejscu.
- Sądziłam, że przyjdzie tutaj lub już uczyniłaś z niej boginie. – Zaśmiałam się
- Jasne, bo jestem wróżką. – Pstryknęła palcem z wielkim  uśmiechem. - Idź się ubierać, a ja zadzwonię do spóźnialskiej. Skinęłam głową, a następnie wyszłam z pomieszczenia kierując się do garderoby chłopców. Była ogromna, zajmowała chyba z trzy pójdę, gdybym miała obliczyć. Fajne było to, że każdy rząd ubrań lub dwa, były podpisane czyje i co jest gdzie, ja oczywiście miałam po połowie z Harrym, chociaż mówiłam mu, że wystarczy mi jedynie komoda u niego w sypialni to się na to nie zgodził. - Uparte to takie. - Stwierdziłam w myślach, przeszukując wieszaki na których potencjalnie rzecz biorąc znajdowały się moje sukienki, gdy już znalazłam to czego szukałam, zdjęłam szpilki szpilki i wsunęłam je na swoje stopy, po czym rozluzowałam pasek od szlafroka , które same się rozwiązały i opadły wzdłuż moich ud, powodując uwidocznienie mojego ciała i bielizny.  Rozsunęłam suwak i włożyłam sukienkę.
- Pomóc Ci ? - Piskliwy głos rozległ się w pomieszczeniu, odwróciłam się, aby zobaczyć Kate, wyglądała przepięknie. Strasznie dobrze wyglądały jej włosy z niebieskim. 

______________

Fajnego sylwka wam życzę i lepszego lub tak samo zajebistego roku 2014 :)

Mam nadzieje, że mieliście fajne święta;* 

Rozdział LII

 
" It's never too late "

- Jest jedna osoba. - Z tylu odezwał się ochrypły głos. od razu odwróciłam się, aby sprawdzić czy się nie przesłyszałam. 
- Harry ? - Zdziwiona odezwałam się, jako pierwsza. 
- Tak to ja, chyba się tak nie zmieniłem - Zaśmiał się. - Jest tylko jedna osoba, która wie o wszystkim. - Powtórzył wcześniejszą wiadomość. 
Chciałam już coś powiedzieć, ale tak naprawdę nie wiedziałam co mądrego mogłabym wymyślić. Więc dałam wolną rękę  do rozmowy chłopcom, jednak żadne  z nich się nie odezwało. Co Harry potraktował jako znak, że ma kontynuować. 
-  To się zdarzyło zaraz po tym, jak wyszło na jaw, że Nicole jest moją dziewczyną. - Chłopak usiadł na krzesełku drewnianym niedaleko naszej trójki, która patrzyła się na jego każdy ruch czekając na dalsze informacje. -  Byłem zaniepokojony całym tym harmiderem, a zwłaszcza sprawą z Taylor, która dobrze wiedziała iż nic do niej nie czuje, ale pomimo tego zrobiła niezłą awanturę Paul’owi, który zaraz po tym, kazał mi do niej wrócić. Tylko, że ja się nie zgodziłem. - Złączył razem swoje dłonie, a łokcie opał o kolana, przechylając swój ciężar ciała do przodu. 
- Nasłał na mnie Preston'a, który próbował mnie zmusić na ten głupi wjazd, ale nie chciałem w takim momencie zostawiać kogoś na kim mi bardzo zależy.  Mieliśmy rozmowę o sprawie życia Nicole . - Zatrzymał się, unosząc swój wzrok z butów na nas. Jego twarz nie przejawiał żadnych emocji, tak jakby był zimny i nieczuły. 
Te minuty ciszy były chyba najgorszymi torturami dla nas wszystkich, nikt nie odzywał się, a ja chciałam się dowiedzieć o co chodzi. 
- Preston ... on wie co się działo i stało w czasie przemiany Higgins'a. Jest jego przyjacielem, a ten człowiek, który śmie nazywać się ojcem Niki zwierzył mu się ! -  Uderzył swoją dłonią o stolik, stojący obok niego. Lekko podskoczyłam przez nagłe wyrwanie mnie z zamyślenia. Nie mogłam pojąć tego wszystkiego. Czy to oznacza, że jest jedna osoba, która może wszytko wyjaśnić ? Wiadomo, że nie zrobi tego Paul, woli być idiotą.  Co jeśli Preston nie będzie chciał powiedzieć prawdy ? Może już to zrobił. 
- Czy-y ... on wiesz powiedział Ci ? - Zapytałam wstając z ziemi, czując jak moje stopy odmarzają. 
- Niestety nie. Powiedział, że o pewnych sprawach nie powinno się rozmawiać, bo to nie nasza sprawa. - Westchnął podnosząc się ze swoje miejsca. - Nie wiem co mógłbym zrobić, aby powiedział nam cała prawdę. - Wykrzywił usta w grymas. 
Oh to pytanie i ja bym chciała znać. Co musi się jeszcze stać, aby ktoś wreszcie otworzył usta ? 

***
*Perspektywa Nicole* 

Usiadłam na pobliskiej ławce w parku nieopodal mieszkania Kate i kiedyś mojego. Tak naprawdę to kiedy, ja trafiłam do domu chłopców? Jestem taka skołowana tym wszystkim. Czasem  nie wiem czy chciałabym wiedzieć o co chodzi ojcu, czy może nie. Jeśli to nie pomogłoby, tylko jeszcze bardziej mnie załamało?! gdzie tu byłby sens. Wiem już znalazłam. Przecież to by mnie  zniszczyło, właśnie o to chodzi światu, abym zniknęła. Może jednak ktoś  mnie uratuje przed utratą zdrowego rozsądku ? 
Moja torebka zaczęła wibrować, dając mi znak, że ktoś chce mi zepsuć moją cichą rozkmine na temat swojego życia. Wyjęłam urządzenie, przyciskając zielona słuchawkę, przyłożyłam telefon do ucha. 

- Słucham ? - Odezwałam się jako pierwsza, nie czekając na to czy rozmówca raczy się odezwać przede mną. Chyba staje się chamska. Westchnęłam. 
- Gdzie ty jesteś ? - Piszczący głos zakomunikował swoją natrętną stronę człowieka. 
- W parku, siedzę sobie na ławce. - Odpowiedziałam, patrząc na  swój turkusowy lakier na paznokciach.  - Wiem, powinnam być już w twoim domu. - Wstałam z swojego miejsca, zaczynając spacer do mieszkania Kate.  
- Myślałam, że zwiałaś. - Zachichotała. Sama zrobiłam to samo na ten słodki dźwięk. Dawno nie słyszałam zadowolonej Rain, może z powodu,  iż rzadko kiedy rozmawiałyśmy. Teraz mało kiedy miałyśmy czas na swobodną rozmowę. - Tak naprawdę to każdy tak uważał, nawet Harry uznał, że powinien pójść poszukać Cię. - Ponownie zakomunikowała swoje rozbawienie. Wyobrażając cała tą sytuacje moje usta przybrały wyraz zadowolenia. 
- Nie jest ze mną tak zle, może dostałam wycisk, ale jest dobrze. - Oznajmiłam cicho, czując jakby wszystkie wspomnienia miały wrócić z podwójną siłą. - Zadzwonię do Harrego i razem wrócimy do was. - Powiedziałam rozłączając się, następnie wybierając numer moje chłopaka.  Harry nie odbierał, więc zdecydowałam się na napisanie sms'a z nadzieją, że go przeczyta i przyjdzie do tego parku. 

" Jestem w parku niedaleko mieszkania Kate. Czekam xx " 

Nie czekając na odpowiedz, schowałam telefon do kieszonki spodni. Siadając na pobliskiej ławce, przeczesałam włosy prawa ręką.  Nie wiem czy jestem chętna na tą " imprezę" niby będę czuła się dobrze, ale moi przyjaciele, będą chcieli sprawić, abym czuła się wspaniale i zapomniała o złych rzeczach. Prawdopodobnie się upije i spadnę z czegoś. Co często mi się zdarza w stanie upojenia. O matko, tak dawno nie myślałam o tym co kiedyś robiłam. Czy w ogóle oprócz Kate ktoś o tym wie ? Prawdopodobnie tylko Harry. Tak wiele rzeczy mówiłam mu w czasie trasy koncertowej chłopców. To było trochę niepokojące, bo nadal bałam się tego co mógłby sobie o mnie pomyśleć, w końcu nie straciłam uczuć do jego osoby, a tym bardziej się nasiliły, gdy również mogłam posłuchać cześć jego historii. Wtedy zaczęłam bardziej znać jego perspektywę na życie, która tak naprawdę pokrywała się w zupełności z moimi planami, może oprócz tej całej otoczki sławy. Nie jestem wcale pewna czy on tak na sto procent wybaczył mi cały plan Louis'a, czuję że czasem jest między nami lekka przepaść, która może każdego dnia wciągnąć mnie w tą ciemną dziurę i więcej nie zobaczę jego uśmiechu, twarzy. Szczerze mówiąc boje się, że któregoś dnia znudzę się wszystkim i mnie zostawią...Lepiej się dołować nie umiem ? 

- Ile można siedzieć w parku ? - Naburmuszony głos Harrego rozbrzmiał koło mnie. - Właściwie to czemu aż tak długo ? - Zapytał rozkładając ręce na boki. 
- Nie przesadzaj co - Zaśmiałam się, oparłam się 
- Czy ty w ogóle wiesz która godzina. ? - Zdziwiony wskazał na swój zegarek. - Prawie dochodzi siedemnasta. Spojrzałam na niego trochę zagubiona. 
Siedziałam tu godzinę ? 
- Nic dziwnego, że stopy mi odpadają. - Zakomunikowałam, wzruszając ramionami. - Lepiej już chodźmy do reszty, bo ponoć, chcieli już wzywać policje, aby mnie znaleźć. - Zaśmiałam się. Złączyłam moje zimne palce z ciepłymi Harrego i razem szyliśmy w stronę niewielkiego białego domu. 

__________

Dziękuję za komentarze, pomimo, że mam pewne wątpliwości co do niektórych, ale nie ważne. 
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale wiecie szkoła ;C

Przepraszam za błędy i jeszcze raz dziękuje za wszystko ! 

Rozdział LI


 '' Nothing feels"

Macie czasem dni w których po prostu nic nie czujecie ? Tylko siedzicie i myślicie nad sobą. Nie obchodzi was kompletnie nic co się dzieje wokół ciebie. Jesteście wyzuci z empatii i jakichkolwiek doznań. Bodźce zewnętrze nie docierają do twojej skorupy, która ochrania Cie przed następnym ciosem. Nie trudno wyobrazić sobie co właśnie teraz czuje. 
- Skarbie - Cichy głos przemykał się miedzy moimi myślami i obrazem snu. - Nie płacz. - Westchnęła osoba, gładząc mój policzek.
Tak naprawdę nie chciałam sie budzić i zmierzyć się z tym co zostało  przygotowane dla mnie przez mój nędzny los. Jednak byłam już całkowicie świadoma, że jedynie od przebudzenia dzieli mnie otworzenie oczu. Uchyliłam powieki,  ale od razu je zamknęłam z nadmiaru jasności w pokoju. Po kilku próbach udało sie zatrzymać mruganie. Moim oczom ukazał się Harry siedzący na skraju łóżka. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, a usta były ułożone w cienka linie. Nie byłam pewny czy jest zły czy może zrozpaczony. 
- Cześć. - Powiedziałam z lekko chrypka, podnosząc sie do pozycji siedzącej. 
- Jak długo tu jesteś? - Zapytałam chociaż nie wiedziałam czy powinnam coś mówić. 


- Od jakiegoś czasu. - Westchnął, patrząc prosto w moje oczy. Czułam sie co najmniej nieswojo, gdy analizował każdy siniak czy usta z dwoma rozcięciami. 
- Przepraszam. - Szepnął ściskając moja rękę. W moim gardle wytworzyła sie gulka przez, którą nie mogłam powiedzieć jak bardzo go kocham. Odkryłam z siebie kołdrę i usiadłam okrakiem na kolanach chłopaka. Wtulając głowę w zagłębienie jego szyi. Czując jak jeszcze bardziej mnie przyciągnął do siebie mimowolnie sie uśmiechnęłam. 
- Kocham Cię. - Szepnął przy moim uchu. Oddaliłam głowę o kilka centymetrów od jego ramienia, a następnie pocałowałam Harrego w policzek. - Tak bardzo mi przykro. - Jego głos był taki smutny i zrezygnowany. 
- To nie twoja wina, Harry. - Oznajmiłam, złączając swoje ręce na karku chłopaka. - Kocham Cie, Hazz. - Uśmiechnęłam sie szczerze, gładząc jego policzek spojrzałam w jego piękne zielonawe oczy. 
- Paul nigdy sie nie zmieni i tak już zostanie. - westchnęłam, założyłam za ucho kosmyk włosów nie spuszczając wzroku z bezradnego chłopca. - Nie zawsze będziesz przy mnie. - Zauważyłam. Kreśliłam kolka na jego ramionach próbując trochę rozluźnić jego spięte mięśnie.


***
* Perspektywa Kate *

- Jesteś pewny, że powinniśmy robić to spotkanie? No wiesz w końcu, ja to wymyśliłam.- Obróciłam się w stronę Niall'a czekając, aż coś powie. Miała być leciutka impreza na które zaprosiłam chyba całe nasze towarzystwo, ale nie wiedziałam, czy mam odwołać wszystko. Po tym co się dowiedziałam o Paul'u i Nicole to raczej nie miałam wątpliwości. Tylko, że Harry zdecydował się na przekonanie jej do przyjścia tu, a Horan poparł to jak i reszta 1D.
- Kochanie, przecież Harry już coś na ten temat powiedział, a ty szukasz dziury w całym. Uważam, że ona potrzebuje towarzystwa niż siedzenia w sypialni.- Powiedział przegryzając dolną wargę, po czym uwolnił ją.

- Może masz racje, ale jeśli będzie chciała wyjść to nie zaczynaj ja zatrzymywać.- Ostrzegłam, odwróciłam sie do blatu na którym położyłam wszystkie warzywa potrzebne do sałatki.
Szczerze mówiąc wcale nie byłam przekonana do tego spotkania. Uważam, ze jeśli sie zgodzi to jedynie dlatego, aby Harry poczuł iz jest z nia wszystko dobrze. Mam wrażenie, ze cos jej nie daje spokoju oprócz sprawy z Paul'em. Martwię sie,  ale nie mam żadnego ruchu w tej grze. Nicole wszystko zamknęła w sobie, a juz nie mogę do niej dotrzeć. To jest irytujące. Jednak to ona jest głównym bohaterem tej historii. Naprawdę chce, aby wszystko poszło dobrze, ale czy los przygotował coś takiego dla niej?
Gdy tylko skończyłam przygotowywać jedzenie. Zdecydowałam, ze naszykuje ubranie na wieczór. Nawet nie wiedziałam, gdzie jest Niall. Byłam we własnym domu, a nie mogłam go znaleźć. Otwierając szklane drzwi tarasowe owinął moje ciało zimny wiatr z zapachem tytoniu. Cala zawartość mojego żołądka, az prosiła mnie o ulotnienie sie z mojego wnętrza. Oh
Wyszłam dalej na drewno, nie mając na sobie nic ciepłego. Mój wzrok  zatrzymał sie na sylwetce dwóch chłopaków odwróconych do mnie plecami.

- Nie wiem co robić. - Westchnął blondyn, drapiąc sie po karku. 
- To wszystko jest tak popieprzone, ze nawet nie pamięta kiedy był początek.- Zaśmiał sie głośno. Zachichotałam cicho przyznając mu racje. 
- Zastanawiam sie nad jedna sprawa.- Odezwał sie Zayn, trzymając swojego papierosa miedzy palcami. 
- Tak?- Zapytał Niall, patrzyli na jego twarz wyczekująco.
- Czemu Paul tak sie zmienił.- Zatrzymał sie, aby wyjąć gumę z opakowania. - Znaczy po patrz, nie sadze, ze od zawsze był taki szorstki i nieobliczalny dla Nicole.- Stwierdził.
- To prawda.- Odezwałam sie po raz pierwszy od kat tu przyszłam. Oboje obrócili sie, a ich wzrok spoczął na moim zmarzniętym ciele. Podeszłam do nich, aby stanąć pomiędzy nimi. Niall zdjął swoja kurtkę i założył na moje  ramiona. Uśmiechnęłam sie i podziękowałam. - Kiedyś faktycznie był dobrym ojcem, wręcz przykładowym.- Spuściłam głowę patrząc na swoje buty.


- Jednak coś musiało się stać, ze teraz jest taki ... 
- Inny.- Niall dokończył wzruszając ramionami. 
- Właśnie.- Mulat przytaknął z smutnym wyrazem twarzy.
- Chyba po prostu nie może sie pogodzić ze śmiercią swojej zony Alice. Było to dosyć dużym zaskoczeniem, bo wszystko było z nią w porządku, aż do pewnego jesiennego dnia, gdy dowiedziała sie, ze zostały jej tylko dwa tygodnie życia.- Powiedziałam drżącym głosem, odtwarzając jak Niki mówiła mi o tym. Pamiętam jak płakała to było zbyt dużo jak na nia. Oczywiście dowiedziałaś sie o tym jako dziesięciolatka, gdy na strychu w jakiejś skrzyni znalazła pamiętnik Alice. 
- Wiec nikt nie wiedział, że jest śmiertelnie chora? Zayn odezwał sie nie dowierzając.
- Chyba to ukrywała, a gdy była u kresu trafiła do szpitala oraz weź pod uwagę to, ze nowotwór został wykryty prawie przed śmiercią. Najwidoczniej nie chciała martwic Paul'a, ani małej Nicole.- Uśmiechnęłam się blado, włożyłam ręce w kieszenie kurtki, aby się trochę ogrzały. 
- Tylko co do tego ma Niki?- Zapytał Niall. Zaśmiałam sie lekko na jego pytanie
- Żeby ktoś to wiedział. Nawet sama ona nie ma pojęcia o co mu chodzi. Tłumaczy sobie, że zwyczajnie ją obwinia o śmierć Alice. Nie ma żadnych potwierdzę tego, nikt nie wie o co chodzi w tym wszystkim. 
- Jest jedna osoba.- Z tylu odezwał sie ochrypły głos.

_____

Przepraszam za taki, krótki ;/ Dziękuję za wszystkie wejścia, komentarze i wsparcie ;) x

Przepraszam za błędy

Rozdział L

 
 " Stress " 

A więc to dziś dzień w którym mam spotkać się z ojcem, aby obgadać według niego coś ważnego. Co niby jest takie ważne ? Ponowne zranienie mnie ? Zadanie bólu psychicznego ? A może cielesnego ? Nie wiadomo czego oczekiwać, prawdopodobnie będzie sfrustrowany jak nigdy, nie widziałam go  od powrotu do Londynu z czego się strasznie cieszyłam, aż do tej pory. Jestem kłębkiem nerwów, stres mnie wykończy ! Nie powinno mnie tu być. 
Właściwie to się nie spodziewałam,  że "zaprosi" mnie do swojego gabinetu, sadziłam że bardziej będzie mu odpowiadała kawiarnia czy nasz domu, znaczy jego. Jednak wcale nie byłam przekonana do całego tego spotkania. Obawiam się, że może zrobić mi krzywdę,  a tego naprawdę chce uniknąć. Moje ciało już tyle wycierpiało i nie mam zamiaru znów leczyć kolejne poczerwieniałego czy sinego miejsce. 

- Pani Higgins ? - Spojrzałam w stronę kobiety, która zwróciła się do mnie z życzliwością. Była nieco wyższa niż ja, za pewne przez jej zabójczo wysokie szpilki, które miała na swoich stopach stopach. Jak ona w nich chodzi ? 

- Tak to ja. - Uśmiechnęłam się nerwowo, wstałam z krzesełka poprawiając pasek torby na ramieniu. O matko zemdleje jak nic. 

- Proszę za mną. - Pokiwałam głową na potwierdzenie, że ją słyszałam. Po czym kierowałam się za nią do jakże dużego gabinetu z pięknym widokiem na Londyn. WOAH

 

Pomimo, że przez większość swojego życia byłam jego " pomocnicą" to nigdy  nie pokazał mi swojego gabinetu...to tak jakby coś zakazanego dla mnie. Chyba tylko dlatego, żeby nikt nie pamiętał mojej twarzy czy coś w tym stylu. Teraz się trochę za dużo zmieniło i trudno się przyzwyczaić do tego mętliku w mojej głowie. Co prawda lepiej już znoszę reporterów i obrażające moją osobę fanki, ale jednak to takie dziwne. 

 

Jestem tu sama ? Rozejrzałam się po całym pokoju i zorientowałam się, że ta kobieta musiała wyjść, chociaż mogła mi o tym powiedzieć. I co mam tu tak siedzieć i czekać na tego psychola?  Świetnie całe popołudnie mi zepsuje, bo jemu zachciało się spotkania, a dodatkowo spóźni się na nie. Nie no po prostu wzorowy biznesmen. 

- Widzę, że się rozglądasz. - Podskoczyłam na sam dźwięk jego głosu.  - Usiądź - Wskazał na krzesło przy nie wielkim szklanym stoliku. Posłusznie zrobiłam to co mi kazał. 

- Pewnie zastanawiasz się po co tu przyszłaś. - Uśmiechnął się, zajmując miejsce na po drugie stornie stołu na czarnym fotelu. 

-  Nie, przyszłam w odwiedziny. - Powiedziałam sarkastycznie. Zdjęłam torebkę z ramienia, po czym położyłam ją na swoich kolanach. - Musisz  tak przedłużać całe to spotkanie? - Zapytałam zniecierpliwiona całą tą  farsą. Jak on kocha mnie męczyć. 

- No tak nie masz czasu dla swojego kochanego ojca. - Patrzyłam tępo na osobnika siedzącego na przeciwko mnie, nie wierząc co powiedział. On oczekuje, ze będę go odwiedzać ?! CO?! On kurwa se żartuje, tak ? 

- Człowieku naprawdę jesteś aż takim sukinsynem ?! -  Krzyknęłam wstając ze swojego krzesła. - Albo powiesz mi o co Ci chodzi, albo wychodzę. Nie mam czasu na twoje gierki.- 

Nadal utrzymując "groźny" ton, spojrzałam na drzwi do których zaczęłam się kierować. 

- Jeśli wyjdziesz policzymy się czymś gorszym! - Ostrzegł wstając ze swojego wcześniejszego miejsca przy stole. 

- Oh, naprawdę ?! Znów mnie uderzysz ? - Zadrwiłam kładąc dłoń  na klamkę. Bicie serca wzrosło, a mój oddech stawał się płytszy niż dotychczas.

- Mam dość twojego zachowania. - Powiedział na jednym wydechu, a jego słowa odbiły sie w mojej głowie niczym echo. - Nie wyjdziesz stąd do póki nie wyjaśnimy sobie kilka spraw.- Sapnął, spuszczając wzrok ze mnie.  

- Co ty kurwa chcesz wyjaśniać ? - Zapytałam kpiącą, naciskając klamkę. Drzwi lekko się uchyliły,  ale po chwili zostały zamknięte z wielkim hukiem. Ręka Paula oparta była o brązową powłokę,  a jego oczy skierowane na mnie, czułam jak wypalają we mnie dwu metrową dziurę. 

- Coś powiedziałem. - Zauważył, wymierając w mój policzek piekące uderzenie. - Znosiłem ciebie przez prawie cała trasę, ale teraz nie mam takiego zamiaru. - Lekko uśmiechając się powiedział cicho, ale tak abym mogła usłyszeć. Był tak blisko, że czułam jego oddech blisko mojej twarzy.  Skupiłam się na tym co widziałam przez swoje  załzawione oczy, po czym odsunęłam się na tyle, aby moja ręka miała idealną odległość od twarzy ojca. 

- Co to do cholery było ?! - Wrzasnął trzymając się za swój policzek na którym widniało odbicie mojej niewielkiej dłoni. Korzystając z okazji otworzyłam drzwi i wybiegłam na hol. - Nie tak szybko moja droga. - Poczułam szarpnięcie za przedramię. Wpadłam  na tors ojca, po czym szybko odepchnęłam go. 

- Daj mi spokój! - Wrzasnęłam, stawiając małe kroczki  utrzymując w ten sposób odległość miedzy mną, a Paul'em. 

- Jesteś taka naiwna. - Zaśmiał się, łapiąc mnie za nadgarstek, a następnie popchnął mnie na ziemie. - Nic nie warta, drobna i bezradna. - Zaszydził, ponownie uderzając mój policzek. Stał nade mną przyglądając się mojemu zwiniętemu w kłębek ciału. Gdzie do cholery są wszyscy?!

- Oh...zapomniałem powiedzieć na tym piętrze nie ma nikogo kto mógłby Ci pomóc. - Potwierdził moje obawy na co się wzdrygnęłam, dając pozwolenie na kolejną łzę, która opuściła swoje pierwotne miejsce. To jest sen, tak ? Nie chcę tu być. 

- Zapamiętaj jedno nie ze mną takie numery ! Jeśli jeszcze raz wywiniesz taki numer związany z Harrym obiecuje, że nie wstaniesz z ziemi prze parę tygodni! - Jego wrzask odbił się po pomieszczeniu, pakując mnie w stan odrętwienia i strachu. - A teraz wynocha ! - Podniósł mnie nie delikatnie za ramie. 

- I ty sie nazywasz moim ojcem ?! - Splunęłam, patrząc na niego zapuchniętymi oczami. - Nie zasługiwałeś na moją matkę i miłość z jej strony!
 - Oznajmiłam uderzając ponownie go w policzek 
- Jesteś takim sam sukinsynem jak ten twój przyjaciel, który chciał mnie zgwałcić i Ci którzy to zrobili ! - Wysyczałam przez zęby to co najbardziej mnie gryzło. Jedynie obserwowałam jego twarz. Diametralnie zmieniał swoją mimikę z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem. Był takim dupkiem. 

- Zamknij się ! - Sapnął, wymierzając  w  mój policzek silne uderzenie. Czując metaliczny smak w ustach, dotknęłam warg. Od razu tego pożałowałam.
- Zabieraj się stąd ! - Krzyknął, po czym na pięcie odwrócił sie plecami i zniknął za drzwiami swojego gabinetu. 

- Jebnięty sukinsyn ! - Warknęłam na odchodne. 

 

Jeszcze nigdy nie byłam tak wrogo nastawiona do tego idioty ! Niby czym ja jestem ?! Jakimś workiem treningowym na zawołanie ! Wolne kurwa żarty. Co ja sobie myślałam ? Przecież wiadome było, że nigdy nie będzie między nami dobrze. Ciastka i herbata nie występuje w tej bajce. Czując metaliczny posmak w ustach, zanurzyłam swoje dłonie w torebce,  aby znaleźć jakąś chusteczkę. Wychodząc z budynku przyłożyłam kawałek materiału do ust zbierając krew. Podniosłam głowę, czego znów pożałowałam. Dzisiejszy dzień jest nie dla mnie. Westchnęłam patrząc na każdą z fanek i dziennikarzy. Prawdopodobnie wyglądam jak gówno i zapewne jutro będę na pierwszej stronie gazet plotkarskich. Super. Schowałam chusteczkę do kieszonki dżinsów i szybkim krokiem szłam w kierunku przystanku autobusowego. 

- Nic Ci nie jest ? - Zapytał ktoś za mną. 

- Wszystko w porządku ? - Odezwał się inny smutny głos. 

Odwróciłam się, a przede mną stało kilka dziewczyn, a na początku te, które pytały się o moje samopoczucie. Chciałam coś powiedzieć, jednak czując gule w gardle posłałam im przepraszające spojrzenie i zwyczajnie przebiegłam na drugą stronę ulicy. Wiem, że się zachowałam beznadziejnie, ale nie chce, aby ktokolwiek mnie widział w tym stanie. A sama myśl, że będą trąbić o mnie jutro, jak nie dziś, jeszcze bardziej mnie dołuje. Znów Paul będzie miał pretekst, żeby zrobić mi krzywdę, a ja  tak bardzo tego chciałam uniknąć. Usiadłam na pobliskiej ławce w parku. Było tu tak cicho i samotnie, czego najbardziej potrzebowałam. Chciałam przemyśleć to wszystko. Jednak od czego zacząć ? Twarzy ukryłam w dłoniach, próbując tylko się nie rozpłakać, chociaż nie wiele brakowało. 
To jest takie popieprzone. Nawet nie byłam świadoma, że rozciął mi wargę. Ostatnio był nadgarstek...szczęście, ze tym razem co inne, bo szczerze jeszcze nie wyleczyłam wcześniejszego "wypadku". Czując wibracje mojego telefony, wyjęłam go  i przycisnęłam zielona słuchawkę bez zwracania uwagi kto dzwoni.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi?! - Po drugiej stronie krzyczała Kate. Odsunęłam telefon od ucha z obawy, ze ogłuchnę.
- Z czym? - Zapytałam bez najmniejszej ochoty rozmowy nawet z nia.
- Wchodziłaś na twitter'a dziś? - Oparłam sie, wyprostowując nogi.
- Nie, nie robiłam tego. - Odpowiedziałam zgodnie z prawda.
- To zrób to i oddzwoń. Przestań taka być! - Wrzasnęła po raz kolejny, a moje bębenki o mało co nie wybuchły. Następnie co słyszałam to odgłos  zakończonej rozmowy.

- O co jej chodzi ? - Szepnęłam sama do siebie wchodząc w twitter'a. Oh...za bardzo byłam wstrząśnięta całymi tymi zdjęciami, by racjonalnie myśleć. Jedynie otwierałam wszystko co związane ze mną. Jeśli Styles to zobaczy, on nie może. Tak, nie chciałam mu mówić o tym wszystkim. Niby jak chciałaś to ukryć przed nim? Moj wewnętrzny glos odezwał sie z pogarda.
 

O mój Boże !
Nie wiem co się stało, ale Nicole była taka smutna.
A jej rozcięta warga!
Dziewczyna, która tam była z dala mi cala relacje i
jest mi naprawdę przykro.
Wiem, ze wiele osób jej nie lubi, bo jest z Harrym.
Jednak pomyślcie co ona czuje teraz, gdy ktoś jej zrobił krzywdę,
 a wy nadal ja obrażacie i mówicie, 
że zasłużyła na to ! Czy wy oszaleliście?!
 

Czytając jedna z wielu informacji na temat zdarzenia z fankami, zaczęłam powoli płakać. Widząc jak bardzo mną sie martwią czuje dziwne poczucie winy. Może nie powinnam wtedy odejść ? Pogadać z nimi? Ah i płakać przed nimi...pokazać jak bardzo jestem słaba?! Nie, nie mogłam. Co powinnam zrobić? Wrócić do mieszkania czy zostać tu ... Tylko co dalej? Musze sie przespać z tym wszystkim, mam jeszcze większy mentlik niz był wcześniej.

 

***

Weszłam do salonu w którym panował półmrok, najwidoczniej jestem sama. I dobrze. Zawiesiłam kurtkę w szafie i zdjęłam trampki. Z torba na ramieniu poczłapałam do pokoju mojego chłopaka. Czułam sie taka wyzuta z uczuć i samotna. Nie chce znów mieć dołka, nie teraz kiedy za dwa dni jadę do rodzinnego domu Harrego ! Zatrzymując potok napływających tysiąca myśli na minutę zajęłam sie wszystkim byle nie siedzieć i sie zastanawiać.

Zdjęłam ubrania i wskoczyłam w cos wygodnego, następnie zmylam cały makijaż. Jeszcze bardziej sie załamałam. Na policzkach były sine i czerwone miejsca, a dolna warga była rozcięta i spuchnięta. Wizyta u taty. Pomyślałam po czym zgasiłam światło wchodząc do sypialni. Zakopałam sie pod kołdra czekając na moment w którym odpłynę gdzieś daleko.

_______________________

HA ! I jest 50 ! X o matko tyle już rozdziałów :O Mam nadzieję, że ten się spodoba :P

Dziękuję za to, że już jest powyżej 49 tysięcy wejść to jest duże osiągnięcie. Bardzo mnie to cieszy !  DZIĘKUJĘ Xx Przepraszam za błędy i proszę komentujcie, każdy komentarz motywuje mnie do pisania i tak po za tym wiem ile osób czyta, a patrząc teraz na to wychodzi,  że nie wiele to robi.  Ah KC <3