sobota, 22 lutego 2014

Rozdział LII

 
" It's never too late "

- Jest jedna osoba. - Z tylu odezwał się ochrypły głos. od razu odwróciłam się, aby sprawdzić czy się nie przesłyszałam. 
- Harry ? - Zdziwiona odezwałam się, jako pierwsza. 
- Tak to ja, chyba się tak nie zmieniłem - Zaśmiał się. - Jest tylko jedna osoba, która wie o wszystkim. - Powtórzył wcześniejszą wiadomość. 
Chciałam już coś powiedzieć, ale tak naprawdę nie wiedziałam co mądrego mogłabym wymyślić. Więc dałam wolną rękę  do rozmowy chłopcom, jednak żadne  z nich się nie odezwało. Co Harry potraktował jako znak, że ma kontynuować. 
-  To się zdarzyło zaraz po tym, jak wyszło na jaw, że Nicole jest moją dziewczyną. - Chłopak usiadł na krzesełku drewnianym niedaleko naszej trójki, która patrzyła się na jego każdy ruch czekając na dalsze informacje. -  Byłem zaniepokojony całym tym harmiderem, a zwłaszcza sprawą z Taylor, która dobrze wiedziała iż nic do niej nie czuje, ale pomimo tego zrobiła niezłą awanturę Paul’owi, który zaraz po tym, kazał mi do niej wrócić. Tylko, że ja się nie zgodziłem. - Złączył razem swoje dłonie, a łokcie opał o kolana, przechylając swój ciężar ciała do przodu. 
- Nasłał na mnie Preston'a, który próbował mnie zmusić na ten głupi wjazd, ale nie chciałem w takim momencie zostawiać kogoś na kim mi bardzo zależy.  Mieliśmy rozmowę o sprawie życia Nicole . - Zatrzymał się, unosząc swój wzrok z butów na nas. Jego twarz nie przejawiał żadnych emocji, tak jakby był zimny i nieczuły. 
Te minuty ciszy były chyba najgorszymi torturami dla nas wszystkich, nikt nie odzywał się, a ja chciałam się dowiedzieć o co chodzi. 
- Preston ... on wie co się działo i stało w czasie przemiany Higgins'a. Jest jego przyjacielem, a ten człowiek, który śmie nazywać się ojcem Niki zwierzył mu się ! -  Uderzył swoją dłonią o stolik, stojący obok niego. Lekko podskoczyłam przez nagłe wyrwanie mnie z zamyślenia. Nie mogłam pojąć tego wszystkiego. Czy to oznacza, że jest jedna osoba, która może wszytko wyjaśnić ? Wiadomo, że nie zrobi tego Paul, woli być idiotą.  Co jeśli Preston nie będzie chciał powiedzieć prawdy ? Może już to zrobił. 
- Czy-y ... on wiesz powiedział Ci ? - Zapytałam wstając z ziemi, czując jak moje stopy odmarzają. 
- Niestety nie. Powiedział, że o pewnych sprawach nie powinno się rozmawiać, bo to nie nasza sprawa. - Westchnął podnosząc się ze swoje miejsca. - Nie wiem co mógłbym zrobić, aby powiedział nam cała prawdę. - Wykrzywił usta w grymas. 
Oh to pytanie i ja bym chciała znać. Co musi się jeszcze stać, aby ktoś wreszcie otworzył usta ? 

***
*Perspektywa Nicole* 

Usiadłam na pobliskiej ławce w parku nieopodal mieszkania Kate i kiedyś mojego. Tak naprawdę to kiedy, ja trafiłam do domu chłopców? Jestem taka skołowana tym wszystkim. Czasem  nie wiem czy chciałabym wiedzieć o co chodzi ojcu, czy może nie. Jeśli to nie pomogłoby, tylko jeszcze bardziej mnie załamało?! gdzie tu byłby sens. Wiem już znalazłam. Przecież to by mnie  zniszczyło, właśnie o to chodzi światu, abym zniknęła. Może jednak ktoś  mnie uratuje przed utratą zdrowego rozsądku ? 
Moja torebka zaczęła wibrować, dając mi znak, że ktoś chce mi zepsuć moją cichą rozkmine na temat swojego życia. Wyjęłam urządzenie, przyciskając zielona słuchawkę, przyłożyłam telefon do ucha. 

- Słucham ? - Odezwałam się jako pierwsza, nie czekając na to czy rozmówca raczy się odezwać przede mną. Chyba staje się chamska. Westchnęłam. 
- Gdzie ty jesteś ? - Piszczący głos zakomunikował swoją natrętną stronę człowieka. 
- W parku, siedzę sobie na ławce. - Odpowiedziałam, patrząc na  swój turkusowy lakier na paznokciach.  - Wiem, powinnam być już w twoim domu. - Wstałam z swojego miejsca, zaczynając spacer do mieszkania Kate.  
- Myślałam, że zwiałaś. - Zachichotała. Sama zrobiłam to samo na ten słodki dźwięk. Dawno nie słyszałam zadowolonej Rain, może z powodu,  iż rzadko kiedy rozmawiałyśmy. Teraz mało kiedy miałyśmy czas na swobodną rozmowę. - Tak naprawdę to każdy tak uważał, nawet Harry uznał, że powinien pójść poszukać Cię. - Ponownie zakomunikowała swoje rozbawienie. Wyobrażając cała tą sytuacje moje usta przybrały wyraz zadowolenia. 
- Nie jest ze mną tak zle, może dostałam wycisk, ale jest dobrze. - Oznajmiłam cicho, czując jakby wszystkie wspomnienia miały wrócić z podwójną siłą. - Zadzwonię do Harrego i razem wrócimy do was. - Powiedziałam rozłączając się, następnie wybierając numer moje chłopaka.  Harry nie odbierał, więc zdecydowałam się na napisanie sms'a z nadzieją, że go przeczyta i przyjdzie do tego parku. 

" Jestem w parku niedaleko mieszkania Kate. Czekam xx " 

Nie czekając na odpowiedz, schowałam telefon do kieszonki spodni. Siadając na pobliskiej ławce, przeczesałam włosy prawa ręką.  Nie wiem czy jestem chętna na tą " imprezę" niby będę czuła się dobrze, ale moi przyjaciele, będą chcieli sprawić, abym czuła się wspaniale i zapomniała o złych rzeczach. Prawdopodobnie się upije i spadnę z czegoś. Co często mi się zdarza w stanie upojenia. O matko, tak dawno nie myślałam o tym co kiedyś robiłam. Czy w ogóle oprócz Kate ktoś o tym wie ? Prawdopodobnie tylko Harry. Tak wiele rzeczy mówiłam mu w czasie trasy koncertowej chłopców. To było trochę niepokojące, bo nadal bałam się tego co mógłby sobie o mnie pomyśleć, w końcu nie straciłam uczuć do jego osoby, a tym bardziej się nasiliły, gdy również mogłam posłuchać cześć jego historii. Wtedy zaczęłam bardziej znać jego perspektywę na życie, która tak naprawdę pokrywała się w zupełności z moimi planami, może oprócz tej całej otoczki sławy. Nie jestem wcale pewna czy on tak na sto procent wybaczył mi cały plan Louis'a, czuję że czasem jest między nami lekka przepaść, która może każdego dnia wciągnąć mnie w tą ciemną dziurę i więcej nie zobaczę jego uśmiechu, twarzy. Szczerze mówiąc boje się, że któregoś dnia znudzę się wszystkim i mnie zostawią...Lepiej się dołować nie umiem ? 

- Ile można siedzieć w parku ? - Naburmuszony głos Harrego rozbrzmiał koło mnie. - Właściwie to czemu aż tak długo ? - Zapytał rozkładając ręce na boki. 
- Nie przesadzaj co - Zaśmiałam się, oparłam się 
- Czy ty w ogóle wiesz która godzina. ? - Zdziwiony wskazał na swój zegarek. - Prawie dochodzi siedemnasta. Spojrzałam na niego trochę zagubiona. 
Siedziałam tu godzinę ? 
- Nic dziwnego, że stopy mi odpadają. - Zakomunikowałam, wzruszając ramionami. - Lepiej już chodźmy do reszty, bo ponoć, chcieli już wzywać policje, aby mnie znaleźć. - Zaśmiałam się. Złączyłam moje zimne palce z ciepłymi Harrego i razem szyliśmy w stronę niewielkiego białego domu. 

__________

Dziękuję za komentarze, pomimo, że mam pewne wątpliwości co do niektórych, ale nie ważne. 
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale wiecie szkoła ;C

Przepraszam za błędy i jeszcze raz dziękuje za wszystko ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz