" Pff, I'll find you everywhere "
*Perspektywa Nicole*
Patrzyłam na swojego chłopaka, który najwidoczniej się zamyślił. Gdy nagle ktoś zapukał w szybę, szybko odskoczyłam, odwracając głowę ujrzałam dużą grupę fanek, walących w szybę po mojej stronie. Naprawdę jest tak źle ?! CHOLERA. Nie chce iść tam i słuchać obelg ze strony ich to takie...niedojrzałe, jeśli mogę tak nazwać ich zachowanie lub to co się dzieje teraz.
- Ja wyjdę pierwszy, dobrze ? Spojrzał na mnie nie pewnie. Kiwnęłam głową na tak. Po chwili usłyszałam, bardziej donośny krzyk fanek, niż jak jestem w środku, to będzie wojna wszech czasów. - Chodź. Po paru minutach, drzwi się otworzyły po mojej stronie, czując powiew wiatru, chwyciłam rękę Harrego wysiadając . Stanęłam obok niego, zamykając drzwi. Ponownie chwycił mnie za rękę, złączając ją razem ze swoją czując wzrok, każdej z fanki, spuściłam głowę, ostrożnie stawiając kroki za Harrym. Nie słuchałam co mówiły dziewczyny, próbowałam po prostu spokojnie iść i nie rozpłakać się.
***
Będąc w środku mieszkania chłopców zdjęłam buty i odwiesiłam swoją kurtkę na wieszak po czym poszłam do kuchni, napić się czegoś, natomiast Harry pobiegł natychmiast na górę zapewne do swojego pokoju, nie rozumiem czemu, ale nie chce się wtrąca, był wkurzony i to bardzo. Sama nie wiem, czy powinnam się dziś odzywać, nie mam zamiaru znów się kłócić, siadając ze szklanką wody w reku na kanapię, wyjęłam swój telefon, odblokowując go, zdecydowałam się przejrzeć swojego twitter'a, postawiłam szklankę na kawowym stoliku, a sama sie położyłam na sofie z telefonem w reku, nacisnęłam na ikonkę z ptaszkiem. Czekając jak sie wszystko naładuję, usłyszałam jak Harry schodzi po schodach, szybko powróciłam do pozycji siedzącej, rzucając telefon na sofę.
- Wszystko w porządku ? Zapytałam, śledząc każdy krok Hazzy. On jedynie usiadł na kanapie obok i włączył telewizor, okey, już się zamykam. Skrzywiłam się na sama myśl że teraz zacznie mnie unikać, wstałam z kanapy i poszłam do kuchni, wzięłam laptopa z blatu kuchennego i postawiam go na stole. Otwierając stronę internetową z twitter'em, usiadłam na krzesełku, uhum tysiąc powiadomień, nowi obserwatorzy...i po co to wszystko ?! No tak, bo nagle stałam się niby kimś "ważnym"? Jedynie czego się boje to tego co jest napisane w tweetach. To co widziałam naprawdę mnie dotknęło " Znajdę cię wszędzie, suko", " Harry jest nasz, ty nie zasługujesz na niego! ", " Jesteś z nim tylko dla kasy ! ", " Wracaj skąd przyszłaś, honey!", " Spójrz na siebie", " Jesteś dziwką, najbrzydszą jaką widziałam ". Tyle tego było, że nie wiedziałam czy mam płakać czy wyjść stąd i nie wracać. Harry jest na mnie zły lub nie wiem...a ja potrzebuję kogoś kto mnie wesprze. Ponownie wysunęłam swój telefon z kieszonki spodni i odblokowałam go szybkim ruchem, wchodząc w zakładkę " kontakty", szukając osoby do której mogłam zadzwonić. Przyłożyłam telefon do ucha czekając jak ktoś odezwie się po drugiej stronie. Chyba będę płakać, świetnie.
- Hej, słońce, co tam u was ? Słysząc ten radosny głos, jeszcze bardziej się załamałam.
-H-hej, jest okey. Stwierdziłam bez emocji, odchodząc od laptopa w stronę schodów.
- Co się stało ? Zapytała niepewnie
- Harry jest chyba na mnie zły i właśnie przeczytałam, że jestem dziwką nie zasługującą na Hazze. I tłum fanek było przed domem czuję się zle, a nie miałam do kogo zadzwonić i pomyślałam, ze ty mnie wysłuchasz ? Wyrzuciłam wszystko z siebie, prawie łkając, czyżby okazało się, że jestem słaba emocjonalnie? Mam nadzieję, że Dani coś poradzi, bo ja jestem świadoma tego iż zawsze wszystko umiem zepsuć, co na pewno udam mi się zrobić, gdy rozpłacze się przed nią, jak i Harrym, który siedzi w salonie.
-Skarbie ! Żadna z tych wiadomości, którą dostałaś nie są prawdą! Harry kocha ciebie i dobrze wiesz, że mógłby nawet wskoczyć za tobą w ogień. Jednak fanki tego nie dostrzegając, oczywiście nie wszystkie są niemiłe. Dani zatrzymała sie, jakby zastanawiała się czy dobrze powiedziała lub układała kolejne zdania, które zapewne niedługo usłyszę
- znaczna większość na pewno tak, ale są dziewczyny, które życzą Ci szczęścia jak i Harremu, bo tylko o to im chodzi więc nie smuć się, jestem pewna, że Styles nie jest zły na ciebie tylko na osoby, przed domem chłopców i tym co krzyczały na ciebie, bo z pewnością to robiły. Zapadła cisza, a ja nie miałam pojęcia co mam teraz powiedzieć co prawda pomogły mi słowa, które przez ostatnie parę minut słuchałam.
- Dziękuję, naprawdę dziękuje, nie wiem co bym zrobiła bez ciebie, chyba powinnam po prostu unikać tego wszystkiego na razie, pewnie nie uda mi się, bo wszędzie są informacje o mnie i o Harrym, ale spróbuje, chce trochę odpocząć. Stwierdziłam, zachowując spokojny głos.
- Nie masz za co dziękować jak pisałam dzwoń kiedy tylko będziesz chciała. Jeśli ma to Ci pomóc to zrób jak uważasz ... czyli tak jak powiedziałaś przed chwilą, jednak nie unikniesz nie których spraw, jedynie możesz je odłożyć na później. Smutnym głosem wypowiedziała ostatnie słowa po czym się rozłączyła, chyba nie byłam przygotowana na to, że tak szybko skończy się nasza rozmowa, chyba sama tego nie zrobiła, może w czymś przeszkodziłam. OUH.
Co teraz mam zrobić ? Iść tak po prostu do salonu i patrzeć jak Harry ogląda jakiś film? Przecież to będzie takie irytujące, że nie chce do mnie się odezwać. Wole się położyć i obudzić, kiedy to wszystko sie skończy, cały ten szał moją osobą i związkiem z Harrym. Co jest takiego złego w tym, że jestem z nim? Okey one tez, by chciały, ale tak naprawdę każda miała szanse, po prostu miałam farta czy coś w tym rodzaju, chociaż dziwnie to brzmi.
Wchodząc po schodach, podtrzymywałam się poręczy , nie wiem czemu, ale czułam się strasznie zmęczona, a podnoszenie nóg , aby wejść o jeden schodek wyżej, był jakąś katorgą. Ogarnij się wreszcie. Jesteś silna! Zawsze taka byłaś, więc czemu nie teraz ? Gdy tylko doszłam na pierwsze pięto na, którym się znajdowały pokoje chłopców z łazienkami, skierowałam się do drzwi od sypialni Harrego i teraz mojej. - Mam wszystkiego po dziurki w nosie! Jęknęłam rzucając się na łóżko. - Wszystko jest trudne, znaczy nigdy nie było łatwe, ale teraz jeszcze bardziej sie komplikuje. Wypowiedziałam każde słowo na głos, ale tylko żebym ja je usłyszała. Zaczynam gadać do siebie?! Sfiksował czy wydaje mi się tylko?
***
Słysząc jak na dole ktoś się kłóci, przy czym zrujnował mi piękny sen, otworzyłam oczy, podniosłam się do pozycji siedzącej. Będąc ciekawa o co chodzi ze skoczyłam z łóżka i powędrowałam w stronę drzwi, które otworzyłam na tyle cicho, aby nikt się nie zorientowała, że wstałam, jeśli ktoś wiedział, że to robiłam. Nie byłam pewna, czy w ogóle powinnam podsłuchiwać, ale jeśli to dotyczy mnie to wole wiedzieć, a myślę, że Hazz bym mi nie powiedział jeśli to by chodziło w dużej mierze o fanki, które mnie obrażają, więc chyba nie można powiedzieć, że robię coś złego...Zresztą po co mam się tłumaczyć przed samą sobą ? Kucnęłam na trzecim schodku od góry i czekałam na rozwiniecie się "akcji".
* Bez perspektywy *
- Nie, nie mam zamiaru jechać do Taylor ! Harry wrzasnął sfrustrowany całymi tymi odwiedzinami Preston'a, był świadomy, że najprawdopodobniej całą kłótnie słyszy Nicole, ale nie chciał dopuścić do siebie myśli, że mogłabym uznać, że nadal spotyka się Swift.
- Powinieneś to zrobić dobrze wiesz, że Paul nie odpuści Ci tego. Mężczyzna spokojnie stwierdził, siadając na kanapie, spoglądając na Harrego, który miał w ręku szklankę z sokiem pomarańczowym, którą kołysał, a ciecz obijała się o ścianki krystalicznego szkła tworząc dziwny dźwięk.
Żaden z nich nie był świadomy że dziewczyna Styles'a słyszy każde ich słowo, była podłamana. Podejrzewała, że jej ojciec zrobi wszystko, tylko, żeby rozłączyć ją z jej chłopakiem. Wzmianka na temat Taylor przeraziła ją, na pierwszy rzut oka można powiedzieć że Harry mógł nadal się spotykać z jego byłą, ale Nicole wierzyła że nie mógł by jej zrobić takiego świństwa. Faktem było to, że była roztrzęsiona i ledwo co powstrzymywała płacz. Bała się co zrobi z nią jej tata, obawiała się wszystkiego co z nim związane. Przez pewien okres czasu od śmierci matki czuła się jak śmieć, a Paul utwierdzał ją w tym i to bardzo okrutnie, jakoś nigdy nie myślała, że jeszcze może być szczęśliwa i dlatego teraz czuje się trochę oszołomiona tym co się dzieje wokół niej.
- Mam to gdzieś, Preston. Kocham Nicole i nie mam zamiaru zostawiać jej w takim momencie. Fanki są zbyt nakręcone, a to co piszą jest absurdalne. Zresztą nigdy nie kochałem Taylor, więc o co Paul'owi chodzi ? Kocham jedynie jego córkę, którą na pewno nie zawiodę. Jeśli mogę zostać jeszcze ten jutrzejszy dzień to mam zamiar to zrobić i wspierać Nicole. Westchnął siadając na kanapie. Był sobą rozczarowany, ponieważ pozwolił aby cała ta sprawa z Nicole wyszła na jaw, nie chciał, aby ktokolwiek ją krzywdził, ale pozwolił na to dziś i nie ma powrotu. - Czasem zastanawiam się czemu tak bardzo on ją nienawidzi. Harry powiedział półgłosem, patrząc prosto w oczy Preston'a, który jedynie wzruszył ramionami. Zastanawiając się nad słowami Sytyles’a
- Wiesz, Harry. Są pewne sprawy, o których nie powinno się rozmawiać. Mahon wstał, podchodząc do stołu na, którym była jego szklanka z sokiem, uniósł ją, przyłożył do ust upijając połowę zawartości kubka. Preston był po stronie chłopców, jak i Nicole, ale również próbował być lojalnym przyjacielem Paul'a..tak oni się kolegowali, naprawdę nikt o tym nie wiedział, zbyt dużo było kłamstw ze strony ojca Niki, ale tylko właśnie ten mężczyzna ochroniarz One Direction, mógł powiedzieć Haremu dlaczego jest tak, a nie inaczej w rodzinie Higginsów, jednak obiecywał, że nikomu nie wyjawi tego sekretu, prosił o to go Paul. Trudno było mu żyć z takim ciężarem i myślą co się dzieję w rodzinnym domu Nicole, ale nie mógł nic na to poradzić.
- Co masz na myśli? Po długiej niezręcznej ciszy odezwał się Harry, mający nadzieje, że wreszcie będzie miał wskazówkę na to nurtujące pytanie. Nawet jeśli miałby się tego dowiedzieć to było duże ryzyko, że Nicole nie wytrzymałaby tego nerwowo, jest wystarczająco wyczerpana psychicznie i fizycznie, za dużo się wydarzyło.
Dziewczyna, która siedziała na schodach i podsłuchiwała całą rozmowę nie wiedziała czy ma dalej tego słuchać, nie była pewna czy może teraz usłyszeć całą prawdę o zachowaniu ojca. Jest świadoma, że tak naprawdę to by ją kompletnie załamało.
- To nie jest nasza sprawa i tak dużo powiedziałem. Podniósł głos, robiąc się nerwowy był wstanie właściwie teraz przed sekunda wyjawić wszystko o czym powiedział mu Paul.
- Ty nic nie powiedziałeś! Harry krzyknął pełen furii nie kontrolował samego siebie, nie wiedział czego to była przyczyna, może chęć zrozumienia całego tego zajścia między Paul'em, jego dziewczyną lub zwykłej satysfakcji, że wie coś o Higginise, którego dawno przestał już szanować ze względu na wszystkie świństwa, które zrobił jego dziewczynie. Nie mógł tak po prostu żyć z myślą, że jeśli zostawi ją ze je ojcem może wrócić od niego z podbitym okiem, siniakami czy po prostu nadzwyczajnie roztrzęsiona i rozpłakana. Coraz bardziej zastanawiał się, czy przypadkowo to wszystko nie dzieje się, bo kilka lat temu coś się wydarzyło, ale gdy tylko nad tym się zastanawiał uznawał, że jest to absurdalne.
*Perspektywa Nicole*
Nie mogłam uwierzyć, że Preston coś wiedział, ale byłam pewna, że jeśli Harremu nic nie powiedział to tym bardziej mi tez nie. Byłam zdenerwowana faktem, że być może tylko ja i chłopcy jesteśmy wykluczeni w historie moją i ojca.
- Widziałem co powypisywały fanki na twitterze Nicole, czuje się winien, że pozwoliłem na to. Słysząc jak Harry wypowiedział to słowo, poczułam jak dopada mnie fala niepokoju. Nie potrzebnie zostawiłam ten laptop włączony. Chciałam, aby tylko ja wiedziała, a nie on. Dobrze wiem, że go to rani, a teraz dodatkowo czuję się winny. Pokręciłam głową, nie miało sensu dalej siedzenia na schodach, więc wróciłam do sypialni, nie chcę dalej słyszę tego o czym mówią, wszystko odbijało się jak echo w mojej głowie, a ja znów poczułam zmęczenie, które było dołujące. Położyłam głowę na mięciutkiej poduszce i odpłynęłam.
* Perspektywa Kate *
Obudziłam sie z dużym bólem głowy, naprawdę wykończy mnie ten szpital, ale sama się w to wpakowałam więc cierp ... yhym. Usiadłam podpierając swoje plecy o zagłówek łóżka, zaskoczona, że nie jestem sama w białej sali uśmiechnęłam się, na przeciwko mnie, siedział Niall, znaczy bardziej leżał, ponieważ spał, naprawdę jestem mu wdzięczna, że jest przy mnie, a tak na serio powinien być na próbie czy coś. Odkryłam pościel ze swojego ciała, przysunęłam się pomagając sobie rekami do brzegu łóżka i lekko położyłam stopy na ziemi, przy czym podpierałam się dłonią o jego materac, wreszcie, gdy stałam na nogach, poczułam niewielkie zawroty głowy, ale to mnie nie powstrzymało. Wzięłam telefon i podreptałam dosyć wolno do łazienki, która była na korytarzu, miałam nadzieje, że nikt mnie nie zauważy, wyszłam z sali prosto do ubikacji na przeciwko mojego pokoju. Zatrzaskując za sobą drzwi, przyłożyłam swój telefon do ucha, czekając aż ktoś łaskawie odbierze.
- Słucham ? Usłyszałam mamroczącą Nicole, chyba ja obudziłam, zle czując się z tą myślą, chciałam rozłączyć się, ale powstrzymałam swoją dziwaczną obawe, że Niki będzie na mnie krzyczeć, że jej przeszkodziłam. - Halo ? Ziewając, odezwała się poirytowana.
- Um..to ja Kate, przepraszam. Stwierdziłam patrząc na białe drzwi od toalety. Szczerze mówiąc, będę mieć kłopoty po tym jak ktoś zobaczy, że nie jestem w łóżku. Ale bądź mną i się słuchaj kogoś to nie możliwe.
- Dokładnie to za co ? Zapytała chichocząc i właśnie za to kocham ta wariatkę; pamiętam jak byłyśmy młodsze to zawsze rano wrzeszczała na mnie, bo ją obudziłam, a później tylko śmiałą się z moich reakcji.- Weź przestań mi tu udawać, że nie słyszysz. Zaczęła.- wiem, że znów się zarumieniłaś, jak to zawsze gdy jestem nie miła z rana, jak zadzwonisz, ale jest dobrze, więc może powiesz co sie stało? Ponownie zachichotała, podnosząc głos, próbując się uspokoić.
- Ah..tak nie miałam nic do roboty, a ponieważ Niall śpi uznałam, że zadzwonię do ciebie , ale skąd miałam wiedzieć, że jeszcze śpisz. Wzruszyłam ramionami, chociaż wiedziałam, że tego nie widzi, to z pewnością się domyśliła, że mogłam to zrobić. Ona znam mnie chyba na wylot ... nie wiem czy to dobrze, ale jednak tak jest i nic na to się nie poradzi.
- Wiesz sądząc, że jest gdzieś tak wpół do ósmej to było, możliwe iż jednak jeszcze śpię, kochanie. Zaśmiała się, a ja jeszcze bardziej zaczęłam się czerwienić, niech ona już się zamknie nie wiedziałam, że jest tak wcześnie.
- Zamknij się, nie miałam pojęcia, że jest taka godzina. Poirytowana warknęłam całą tą konwersacją. Zamiast się zrelaksować i uśmiechać to byłam sfrustrowana i czerwona jak burak, dziękuje, za taki ranek.
- Woah, kochanie...przepraszam, ale rozbawiłaś mnie swoim zachowaniem. Więc co u ciebie, jak głowa? Odkrzyknęła, zachowując dalsze swoje uwagi dla siebie. Byłam trochę zła, ale jak na razie nie jest jeszcze, aż tak okropnie.
- Nawdychałaś się czegoś, czy to Harry stoi za tym ? Zapytałam ciekawa czy może coś się wydarzyło wczoraj. - Jest w porządku. Dodałam przypominając sobie ostatnie pytanie Nicole, na które zdążyłam odpowiedzieć, za nim zaczęła cokolwiek mówić.
- A kiedy ciebie wypisują? Zmieniła temat? Coś się stało !
- Co się dzieje i nie mów, że nic, bo dziwnym trafem, zazwyczaj nie zmieniasz tematu, gdy w grę wchodzi Harry, więc ? Zapytałam zasmucona, że u mnie jest wspaniale (jeśli chodzi o związek, a u niej nie)
- Miedzy nami, chyba jest dobrze, ale nie spał w domu, przynajmniej nie zastałam go, jak się obudziłam gdzieś tak o pierwszej w nocy w łóżku, a na dole również go nie było. Jej głos drżał, jęknęła i wzięła głęboki wdech - Muszę kończyć, przyjdę do ciebie niedługo.
*Perspektywa Niall'a*
Byłem pewny, że jak jeszcze tu zasypiałem ona była w tym głupim łóżku, a teraz z nikła, strasznie mnie to zmartwiło, ale wszystko było okey, chyba, że wzięli ją na badania. Miejmy nadzieje że tak. Zwariuje, jeśli nie wróci za piętnaście minut, może powinienem iść do lekarza? Zapytać, czy coś wie na temat mojej dziewczyny lub nie wiem, już. Zagryzając swoją dolną wargę, kręciłem się po całym pokoju zastanawiając się, co mogło się stać z nieobliczalną Rain. Nawet nie jestem sobie wstanie wyobrazić ile wypiła, aby być teraz w takim stanie.
- O wstałeś już. W drzwiach ukazała się Kate, cała blada, ale z uśmiechem na twarzy. Szybko podbiegłem do niej, aby w razie co mogła sie wesprzeć mnie. - Jest dobrze czemu, jesteś taki emm zmartwiony ? Zapytała siadając na brzegu łóżka, przykrywając swoje uda białą pościelą.
- Jeszcze pytasz ? Podniosłem głos, zawstydzony tym, że tak jakby nakrzyczałem na nią spuściłem głowę, siadając na przeciwko niej na krześle. - Obudziłem się, a ciebie nie było, przestraszyłem sie. Stwierdziłem pełen obaw , że mnie wyśmieje, za moją "głupotę" bo tak łatwo przestraszyłem się, że coś z nią się stało. Ale uwierzcie, nie łatwo mi jest teraz myśleć dosyć "trzeźwo", gdy mam zakodowane słowa " Kate ma złamaną rękę, jest cała poobijana i dodatkowo miała wstrząs mózgu, a no dokładając była trzy tygodnie w śpiączce" Kto normalny nie szalał, by jak budzi się a w łóżku nie ma jego dziewczyny w tak naprawdę marnym stanie, pomimo, ze obudziła się dzień temu. .
- Kocham cię, nie martw się, po prostu rozmawiałam z Nicole. Uśmiechnęła sie, koncentrując się na tym co robiła ze sowim telefonem. - Wiesz może, gdzie był Harry całą noc ? Spytała zaniepokojona. Trochę mnie rozbiło z tropu, bo tak naprawdę, nie byłem przygotowany na tego typu pytania
- Umm ... zadzwonił do mnie gdzieś o drugiej w nocy, aby przyszedł do jakiegoś klubu nocnego. Stwierdziłem, drapiąc się po karku. Nie byłem pewien, jak zareaguje na ta wiadomość. Zrobiłem to jedynie dla Harrego. - Poszedłem tam, tylko ze względu na niego, ponieważ Zayn, Louis i Liam wrócili do Dallas i nie miał z kim pogadać tak szczerze. Kate jedynie kiwnęła głową, że słuchała, jednak chyba o czymś myśli. - Coś się stało? Zapytałem unosząc jej podbródek, aby spojrzała w moje oczy. Nie była pewna, ale spojrzała na mnie, lekko się uśmiechając.
- Boje się czy między Nicole, a Harrym jest wszystko w porządku, jak rozmawiałam z nia zmieniła temat, a spytałam co u niej i u Styles'a. Wypowiedział wszystko z taką prędkością że trudno było mi zrozumieć cokolwiek, ale mniej więcej po dwóch minutach, poukładałem sobie co nie co i ponownie spojrzałem na Kate, która najwidoczniej czekała na moja odpowiedz.
- Nie musisz się martwić, Harry powiedział że jest wszystko dobrze, po prostu zachował się jak dupek unikając ją, zaraz po tym, jak fanki ich zaatakowały, ale ma plan jak wynagrodzić to wszystko. Kate nie możesz martwic sie o wszystko co się dzieje z nimi, sa już dorośli. Westchnąłem, wstając z krzesła, podszedłem do okna. Nie wiem, co mam zrobić, aby przestała być smutna, dziś wyjeżdżam, więc inaczej wyobrażałem sobie ten dzień.
*Perspektywa Nicole*
Po telefonie Kate nie miałam już zamiaru próbować zasnąć, jedynie leżałam, patrząc się tępo w biały sufit, czyli jakoś godzinę tylko myślałam Podniosłam się na łóżku do pozycji siedzącej przetarłam oczy obiema rekami, lekko ziewając. Słoneczne promienie przedzierały sie przez okna, ukazując kurz na ciemnych meblach. Harry nigdy tu nie posprząta. Przypominając sobie, jak tej feralnej nocy, gdy się upił, sprzątałam u niego, uśmiechnęłam się na samą myśl o tym wspomnieniu, był taki bezbronny i słodki, a ja wtedy nie byłam niczego pewna, a teraz wiem, że kocham go i zrobię wszystko, byle z nim żyć. Przysunęłam się do brzegu łóżka, a bose stopy położyłam na panelach, gdy tylko stałam, spojrzałam w lustro, które wisiało na przeciwko mnie, jestem taka brzydka...podkrążone oczy: pomimo, że spałam prawie cały wczorajszy dzień, makijaż rozmazany: ponieważ płakałam, chyba od momentu, kiedy zorientowałam się, że nie ma w domu Harrego, psychicznie czuje się jak gówno, a fizycznie nim jestem. Życie jest pełne niespodzianek. Westchnęłam robiąc ostrożnie kroki do łazienki. Odkręcając kurek, wypłynęła zimna woda, zwilżając swoje dłonie odczułam ulgę. Zmyłam cały makijaż z wczoraj i wytarłam twarz fioletowym ręcznikiem który był taki miękki, że az żal go odwieszać. Nie miałam pojęcia co robić, dziś sobota, więc wykładów nie mam, a w kawiarni nie mam żadnej zmiany, cały dzień dla siebie Jakoś to mi się nie uśmiecha. Schodząc po schodach na dół, poczułam świeży powiew wiatru ostatniego dnia listopada, czyli jakieś cztery tygodnie do świąt? Nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać, będę sama jak zawsze, nigdy nie lubiłam świąt no może, gdy byłam mała, chociaż wtedy miałam kogoś przy sobie, nie twierdze, że Kate nie była przy mnie, ale to nie to samo, zresztą ona też podziela moje zdanie. Powędrowałam do kuchni, ale ochoty na jedzenie również nie miałam, zresztą na życie też nie. Usiadłam na blacie kuchennym, a z kieszonki dresu, który na siebie włożyłam wyjęłam telefon. Otworzyłam zakładkę z Twitterem i wolnym ruchem przesuwałam palcem w dół czytając, każdy tweet, nic nadzwyczajnego. Czując, ponownie ten zimny wiatr, zeskoczyłam z blatu, wsuwając swoja komórkę w to samo miejsce, gdzie wcześniej była. Jęknęłam, gdy moja skóra zetknęła się z zimny powietrzem, które panowało w salonie. Kto był taki mądry ze zostawił otwarte okno balkonowe? Kręcąc głową niedowierzająco z czyjejś głupoty zamknęłam je. Czując ciężki oddech na mojej szyi, odwróciłam się, a moje ciało zesztywniało.
- Czy ty na prawdę, chcesz odwiedzać mnie w szpitalu? Zwróciłam się do chłopaka, który trzymał swoje dłonie na moich biodrach, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Cieszyłam się, że to on, a nie mój ojciec, jeszcze tego by brakowało.
- Skąd, że znowu. Oznajmił szczerząc się. - Moja księżniczka po prostu strasznie dziś jest markotna, więc pomyślałem, że powinienem naprawić wczorajsza gafę. Westchnął, dotykając mojego polika, wolno ruszać po nim sowimi palcami.
- Jaki masz plan, super bohaterze ? Zadrwiłam wyrywając się z jego mocnego uścisku. Usiadłam na kanapie, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Nie wierze, czemu on jest taki...zmienny ? Chcę wypróbować jego przeprosiny. Mentalnie uśmiechnęłam sie.
- Kochanie, bo wiesz, chciałem Ci coś pokazać, ale widzę że księżniczka się obraziła, więc odwołamy ta kolacje. Usiadł koło mnie, po czym wyjął swój telefon.
- Brzmi kusząco. Odezwałam się, pełna entuzjazmu. Usiadłam na jego kolanach, wyrywając jego telefon, pocałowałam go w policzek. - Jak myślisz co powie Taylor, jak do niej zadzwonimy? Zapytałam wstając z niego, grzebałam w jego kontaktach szukając numeru jego byłej. Po co to robiłam, cholera...nie mam pojęcia.
- O czym ty gadasz, Nicole? Wstał, najwidoczniej wkurzony. Próbując wyrywać mi jego telefon z dłoni, zaczęłam przed nim uciekać, ale to nie było takie łatwe! - Oddaj ten telefon ! Krzyczał, biegnąc za mną.
- A co jeśli tego nie zrobię? Posłałam mu łobuzerski uśmieszek. Czułam się jak dziecko i szczerze mówiąc, kochałam to uczucie, od paru lat czegoś takiego nie odczuwałam.
- To nici z wyjazdu. Staną metr przed mną przenosząc swój ciężar ciała na prawa nogę, wyjął dwa bilety z kieszeni, zaczął nimi machać we wszystkie strony. Zrzedła mi mina, bo gdzie niby mamy jechać ? Przecież mam studia, Kate w szpitalu. Pozytywnie.
- Wyjazd? Zapytałam, zbliżając się do Harrego. - Daj mi te bilety. Wystawiłam rękę, na co on pokręcił głowa, zaczęłam wyrywać je z jego sinego uścisku, ale gdy tylko mi się już udawało dotknąć śliski papier, co raz wyżej znajdowały się od mojego zasięgu widoku. Świetnie czy on chce mnie wkurzyć?
- No dobra masz ten głupi telefon. Naburmuszona wyjęłam Iphona ze swojej kieszonki podając go temu głupkowi, odsuwając się podeszłam do kanapy, ale za nim podjęłam decyzje czy usiądę, już znajdowała się na kolanach Styles'a, podstępny skurczybyk. Jęknęłam wstając z niego, ponownie usiadłam na nim tyle, że okrakiem, tak abym mogła patrzyć w jego oczy.
- Kochanie, jedziesz ze mną w trasę nie mam zamiaru zostawić Cię tu. Słuchałam go uważnie, czując jak w moim żołądku wszystko się skręca, wtuliłam swoja głowę w zagłębienie jego szyi. - Nie cieszysz się? Zapytał pełen smutku, gładząc moje poplątane włosy.
- Cieszę, ale to nie możliwe. Westchnęłam, przytulając się do niego jeszcze bardziej. Wszystko było między nami w porządku, a juz się bałam, że znów będę musiała przepraszać, ale czemu znów ja ?
- Jeśli chodzi o szkolę rozmawiałem z twoim wykładowcą. Oznajmił zadowolony ze swojego czynu. Odkleiłam się od niego w szybkim tępię patrzyłam w jego zielonawe tęczówki zaskoczona, tym co mi powiedział. - A Kate wychodzi jutro i ma dołączyć do nas razem z Prestonem, który jej we wszystkim pomoże. Powiedział gładząc mój policzek swoja delikatna dłonią.
- J-jak t-to rozmawiałeś z moim wykładowcą ! Krzyknęłam, zaskoczona tym, gdy wszystko zrozumiałam. Coś we mnie wywołało nagłą potliwość, czułam jak zaraz będę fontanna. Co jeśli mnie wyrzucili z uczelni?! Co ja z sobą zrobię?! No świetnie...- Co ty mu nagadałeś? Zapytała zmartwiona na moich policzkach uformowały sie rumieńce, które nawet nie wiem czemu się pojawiły. Jestem dziwnym przypadkiem człowieka albo po prostu słabą kopią.
- Kochanie ....
__________________________________
Miłego czytania
Przepraszam za błędy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz