sobota, 22 lutego 2014

Rozdział XLVII

 

 "My fears came back faster than I expected."

Perspektywa Nicole 

Uniosłam głowę, aby zobaczyć przed sobą twarz wściekłego Paul'a. Moje podjęte decyzje wróciły, by mi skopać tyłek? Wiedziałam, ze go spotkam, ale kurde nie tak szybko. Rozglądałam się po całym korytarzu szukając jakieś ucieczki lub osoby, która mi pomoże. Wolałabym być pijana i gadać bzdury albo na haju. 
Tylko, żeby  nie być świadomy iż stoję przed wielkim napakowanym ojcem, który bardziej zachowuje się jak bandyta chcący mnie wykończyć psychicznie niż jak właśnie ktoś z rodziny.
 - No proszę kogo ja tu widzę  Uśmiechnął się z obrzydzeniem , przełknęłam ślinę, 
a moje ręce zaczęły się pocić. - Język Ci ucięli Czy jesteś taka głupia, że swój język ojczysty zapomniałaś. Zadrwił kręcąc głową z niedowierzaniem. Złączyłam swoje dłonie  próbując zwalczyć strach, który mną owładnął i  powiedzieć coś. Tylko, że naprawdę nie mam pojęcia  jak mam się przełamać, a co najważniejsze pokazać, ze się nie boje. 
- Nie mam zamiaru rozmawiać. Wybełkotałam trzymając się abym tylko nie zaczęła się jąkać. Byłam pewna, że da mi spokój  wiec zwyczajnie go ominęłam. Jednak zbyt szybko pozytywnie pomyślałam.  Czując jak jego duża ręka łapię moje ramie i przyciąga mnie z duża siłą do siebie. Moje serce z większą szybkością zaczęło bić. Znów byłam przerażona, kolejny raz w swoim życiu bałam się ojca. 
- Nie tak szybko! Wrzasnął  łapiąc mnie tym razem za nadgarstek. - Nie słuchałaś mnie, gdy mówiłem,  że masz być z dala od chłopaków.  Zapytał ironicznie, ściskając jeszcze bardziej nadgarstek. Pokręciłam głową zaprzeczając jego podejrzeniom.  - Gdy się pytam masz odpowiedzieć. Wrzasnął, a jego twarz była cala czerwona, brwi miał złączone.  Próbowałam jak najszybciej się wydostać z tak mocnego jak nigdy uścisku  w jakim utkwił mój nadgarstek w tym momencie. 
- S-słuchałam. Jąkałam się  szarpiąc się. W tym momencie nie wiedziałam co mam zrobić  krzyczeć ? Ah, tak...
 - Puść mnie! Krzyknęłam wzbierając w sobie  odwagę. - Nie jestem twoja lalką! Mam prawo być z kim chce! Podniosłam głos, byłam z siebie dumna, postawiłam się.
- Nie masz prawa się sprzeciwiać! Wolna ręka Paul'a podniosła sie do góry. Chciał mnie uderzyć.  Tylko to w tym momencie było w mojej głowię. "Chce Cię uderzyć"  Było jak echo powtarzało się,  a w moje oczy się iskrzyły, gdyby ktoś mi się przyglądał w tej chwili  widział by w nich, rozczarowanie, strach, ból i nadzieję na to, że wreszcie wszystko się ułoży, ale to jedynie złudne marzenie.  - Jesteś nic nie wartą suką, wiec sie zamknij i nie udawaj, ze się nie boisz, bo to gówno prawda! Powiedział z satysfakcja iż ma przewagę.  Tak miał cholerna racje! Zamknęłam oczy, gdy jego ręka była coraz bliżej policzka, bałam się, ze będzie bardzo bolało. Lecz nic sie nie działo  tak jakby zatrzymał się czas do momentu w którym usłyszałam wściekłego Harrego . Spojrzałam w kierunku, gdzie usłyszałam jego głos. Byłam pewna, że Paul przestanie celować we mnie swoją łapą, ale nadal była parę centymetrów przed moim policzkiem. Mój żołądek wywołał dziwną sensacje, która nie pomagała w żadnym stopniu, jedynie pogorszyła mój stan. Nie mogłam nic powiedzieć, a Styles gapił się na swojego Iphon'a stojąc w drzwiach, myślałam, że jak mówił "kurwa" wściekle to chodziło mu o sytuację w której się teraz znajduję, a nie do cholery o telefon. Co więcej Paul  nadal mnie wyzywał, zdałam sobie sprawę  że była w dużej odległości od Harrego i najprawdopodobniej dlatego nic nie słyszał, a Higgins go nie widział, albo udawał, że jest tak jak przypuszczam, ale nie słyszał wcześniej jego głosu ? Może mi się wydawało. 
- Więc teraz kurwa, masz stąd wyjść i nie wracać rozumiesz ?! Ocknęłam się z zamyślenia słysząc jedynie to zdanie, cała wcześniejszy jego monolog był jak mgła, czułam sie dziwnie, przyćmiona. - Jesteś taką idiotką ! Wrzasnął uderzając mnie w policzka, szybko wyrwałam swój nadgarstek przykładając obydwie dłonie w miejsce jak sadzę czerwone od mocnego przyłożenia. 
- Co ty do cholery robisz, Paul ?! Usłyszałam głos Styles'a, taskającego drzwiami. Jeśli można powiedzieć coś o nim, był naprawdę wkurwiony, jeszcze nigdy nie wiedziałam tak złego  Harrego, nawet sama się przestraszyłam. 
- O co Ci chodzi ? Zmienił ton na o wiele milszy niż w stosunku do mnie. Dwulicowy drań. Perfidny gnojek. Skurwysyn.  Czułam, że się zaraz popłacze, ale nie teraz, on nie ma prawa widzieć , jak bardzo mnie rani. 
- O to ! Harry podniósł głos wskazując na mój policzek swoją dłonią. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać,  może kolejnej obelgi ze strony tatusia? No tak, bo przecież nic się nie stanie, kogo obchodzi, że będę pamiętać ja do końca swojego idiotycznego życia? - Kurwa, człowieku co ty robisz ! Wrzasnął, przyciągając mnie do siebie, jego dłoń powędrowała, na moje biodro, lekko je ściskając. Spojrzałam przestraszona na Paul'a zobaczyć jak zareaguje  był jeszcze bardziej zły niż wcześniej co wywołało u mnie nie przyjemne dreszcze na całym ciele. 
-  Czemu tak bardzo zależy Ci na tej małej dziwce ? Zapytał z wielkim rozbawieniem. Na jego twarzy pojawił się uśmiech ukazując jego białawe zęby.  On zwyczajnie grał, chciał jedynie wyjść z tej rozmowy jeśli mogę tak to nazwać z twarzą twardziela. Ale nie był nim jest wielką świnią. 
- Jest moją dziewczyną i nie masz prawa jej tak nazywać.  Chłopak splunął, przyciągając mnie jeszcze bliżej, chociaż tak naprawdę już stykaliśmy się swoimi biodrami. - Wytłumacz mi czemu ją uderzyłeś ?! Zażądał zaciskając swoją szczękę,  a jego prawa dłoń zwinęła się w pieść,  która w każdej chwili mogła wystartować prosto w twarz Paul'a. 
- Bo zasłużyła. Wzruszył ramionami, złączając swoje brwi w jedną linie. Jego wzrok mógłby zabić  gdy miał takie zdolności, ale wiedziałam  że nic mi nie zrobi dopóki jest przy mnie mój chłopak.  
- Zasłużyła ? Harry zaśmiał się . - Chyba sobie żartujesz ! Krzyknął , a jego twarz poczerwieniała. - Nie masz prawa ani jej wyzywać ani bić! Nadal utrzymując taki sam ton co wcześniej zwrócił się do Paul'a. Jego tęczówki z jasnego koloru wpadły w ciemny odcień zieleni. - Do cholery jesteś jej ojcem. Ostatnią cześć prawie wyszeptał, ale była w zupełności pewna, że to usłyszał.
- Zamknij się ! Jego głos odbił się echem. - Ona nie jest moją córką! Wrzasnął robiąc krok w moją stronę, automatycznie cofnęłam się do tyłu. - Jest zwykłą dziwką, więc upewnij się czy na pewno jest taka nie winna, jak Ci się wydaje. Zadrwił, odchodząc w stronę windy, która jak na zawołanie się otworzyła. 
- Co tu do cholery było? Odezwałam się pierwszy raz od dziesięciu minut . Spojrzałam na Styles'a, który od razu dotknął mojego zaczerwienionego policzka. Uśmiechnęłam się blado, na jego reakcje, ale gdzieś w środku nadal byłam przerażona i byłam wręcz pewna, że to nie koniec z wielkim panem Higgins'em on nie odpuszcza tak łatwo. 
- Nie mam pojęcia, ale z Paul'em na pewno jest coś nie tak. Skrzywił się, prowadząc mnie do naszego pokoju. Nie wiem może ma racje, ale zawsze sądziłam, że jest drugie dno tego zachowania. - Przepraszam. Usłyszałam cichy głos Harrego, siadającego na krawędzi łóżka. 
- Za co ? Zdziwiona spojrzałam na niego.  Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. 
- Za wszystko, powinienem być przy tobie. Oparł swoje łokcie na kolanach, a twarz ukrył w dłoniach. Było mi go żal, ale to nie jest na pewno jego wina w żadnym calu. 
- Nie, Harry to nie jest twoja wina, on się mnie wyparł i jestem jedynie dla niego "dziwką". Wzruszyłam ramionami, podchodząc do niego usiadłam na dywanie pomiędzy jego nogami. Złączyłam nasze dłonie. 
- Właściwie mam pytanie. Oznajmił ściskając moją ręke. 
- Tak ? Zapytałam czując się trochę zestresowana, a co może się zapytać ? 
- Dlaczego twój ojciec powiedział, że mam się upewnić, czy na tyle jesteś nie winna jak uważam? Spojrzał nie pewnie w moje oczy. Przez moje ciało przeszło dziwna fala gorąca. Co ja miałam mu powiedzieć ? Byłam zmuszana jako czternastolatka do nie przyzwoitych rzeczy ? - Nicole powiedz coś. Stwierdził zakłopotany. Wstałam odchodząc na znacząco odległość od niego. Sama usiadłam na parapecie, przyglądając się fanką za oknem. 
-Umm..b-bo j-ja. Jąkałam się nie potrafiąc złożyć nic sensownego. - Byłam zmuszana. Jęknęłam na jednym wdechu. Kątem oka spojrzałam na Harrego, który stał na środku pokoju ze spuszczoną głową. - To był dzień moich urodzin.  Stwierdziłam , pocierając swoje czoło, czując jak tworzą tam sie kropelki potu. - Czternastych. Dodałam szepcząc, ale wystarczająco głośno, aby Harry też usłyszał. - Byłam sama w domu, jak to zawsze od śmierci mamy w czasie moich urodzin, ale nigdy nie sądziłam, że może mi się stać krzywda. Pisnęłam przypominając sobie każdy element tego dnia i kolejnych innych. - Pamiętam tylko, że jakiś człowiek przyłożył mi szmatkę do ust i nosa, wszystko stało się czarne. W moich oczach zbierały się łzy, które lada chwila będą płynąć po moich policzkach. 
- Gdy się obudziłam, byłam w jakimś ciemnym pomieszczeniu, z oknami zasłoniętymi czarnymi tekturami, a światło sączyło się wyłącznie z jednej żarówki zwisającej po kablach z sufitu. Westchnęłam  zeskakując z parapetu. - Zostałam porwana i to przez wrogów Paul'a! Wrzasnęłam sfrustrowana tą ciszą, która wypełniała cały pokój . - Naprawdę nie chciałam tego, błagałam ich...roztrzęsiona, zaczęłam szlochać, ale po tym jak  poczułam silne dłonie wokół mnie poczułam się znacznie lepiej.
- Nie kończ. Błagając, spojrzał na mnie.- Rozumiem wszystko. Ale nadal on nie ma prawa mówić takich rzeczy. Oznajmił, ponownie siadając na krawędzi łóżka, poprawił swoje włosy, lekko się krzywiąc. - Nie chce, żebyś pamiętała o tym. Wysunął swoją rękę w moja stronę  jak najszybciej położyłam swoją na jego, lekko ją ścisnął.- Chodź do mnie . Uśmiechnął się ciągnąc mnie do siebie. 
- To już stara sprawa, udało mi się trochę o tym zapomnieć. Uśmiechnęłam sie blado, siadając na jego kolanach.
Szczerze mówiąc, nie całkiem zapomniałam o tym, bo jednak trudno tak po prostu zaprzestać myślą co mogli mi jeszcze zrobić. 
- Może się położymy? Zapytał, delikatnie jeżdżąc swoim opuszkami po moim policzku. Jedynie kiwnęłam twierdząco głową. Byłam bardzo zmęczona i już nawet nie chciało mi się nic mówić. 

*Perspektywa Kate* 

Nie jestem pewna czy powinnam lecieć do chłopców  oczywiście tęsknie za Niall'em pomimo,  że widziałam go trzy godzinny temu. Jednak mam sie zwalić na głowę wszystkim ? Przecież wystarczająco dużo problemu mają z Paul'em, a teraz jeszcze ja ? Moja wina, że mam złamaną rękę i źle się czuje...ale myślę  że poradzę sobie w swoim domu, w końcu tak naprawdę powinni minie wypisać dopiero dwa tygodnie później, a nie jutro, więc może byłabym bardziej sprawna. 
- Mogę wejść ?  Drzwi się uchyliły, a moim oczom ukazał sie doktor z lekkim uśmiechem. 
- Tak, proszę. Stwierdziłam, poprawiając się na łóżku. Czasem jestem zmęczona tymi ciągłymi wizytami lekarza. Wiem, że to dlatego, abym sprawdzić, czy ze mną w porządku, ale chyba jest ten czerwony guzik w razie, gdy zle się poczuje? 
- Jak pani się czuje ? Zapytał, robiąc w swoim zeszycie notatki. Intrygujące...serio po co pisać coś o mnie ? 
- W miarę dobrze. Odezwałam się, spoglądając na swoje ręce. Było jakoś niezręcznie. 
- Coś boli? Uniósł głowę, wlepiając swój wzrok w moją twarz, jakby szukał jakieś oznaki czy kłamie? 
- Tylko głowa i trochę żebra. Westchnęłam lekko zażenowana swoim nastawieniem. Człowiek przyszedł sprawdzić co ze mną, a ja zachowuję się jak suka.  Musze coś ze sobą zrobić, czuje się trochę wyprana z uczuć. 
- Na pewno nic więcej ? Spytał. - Od kiedy boli cię głowa ? Wstał z białego krzesła.
- Od wczoraj, ale myślałam, że to dlatego, bo słuchałam muzyki. Zrezygnowana spuściłam głowę. 
- Muszę zrobić kilka badań zanim jutro polecisz do Dallas. Nie słuchaj na razie niczego przez słuchawki, zdrzemnij się. A wieczorem sprawdzimy jak tam z twoją głowa. Uśmiechnął się otwierając drzwi. 
- Do zobaczenia za parę godzin. Zaśmiał się, zamykając za sobą drzwi. 

Znów ? Jęknęłam, wtulając się w kołdrę.  Nie chciałam spać, pragnęłam wyjść z tego pomieszczenia lub z kimś pogadać, ale nikogo nie było w Londynie...Danielle wyjechała w trasę X Factora, Eleanor jest w Manchester'ze, więc jestem sama jak paluszek. Przewróciłam się na drugi bok . Umrę tu z nudów ! Jeszcze nigdy tak bardzo nie wiedziałam co ze sobą zrobić. 
Zaśnij, zaśnij ! Zamknęłam oczy, jeszcze bardziej tuląc do siebie kołdrę. 

*Następny dzień - Perspektywa Nicole* 

 Powoli uniosłam swoje ciało do pozycji siedzącej, gardło było strasznie suche co sprawiło, że mnie lekko bolało. Rozejrzałam się po pokoju, przypominając sobie, że nie jestem już u Kate tylko z Harrym w Dallas. Właśnie, gdzie on jest ? Zerwałam się z łóżka, jak najszybciej zakładając na siebie spodenki, pobiegłam w stronę drwi, które były uchylone.  Szczerze? Byłam przerażona  że mogę spotkać Paul'a, ale próbowałam wymazać ten obrazek z główki. Otwierając drzwi zamknęłam oczy, ale gdy dobiegły do mnie dźwięki z telewizora momentalnie je otworzyłam. 

______

Ouh ten rozdział jakoś nie wyszedł no nic. Mam nadzieję, że tak czy siak się spodoba. Przepraszam za błędy.

Czytasz = Komentujesz 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz