sobota, 22 lutego 2014

Rozdział XVIII

 
"Outlet to Los Angeles"

*perspektywa Kate *
Koło nas zjawił się Louis, który najwidoczniej, był z lekka przerażony. Spojrzałyśmy po sobie i na niego.
-C...co ty tu robisz ? ja mam omamy ? Odezwała się Nicole.
- E..emm pukałem, ale nikt nie otwierał, a gdy usłyszałem twój krzyk, po prostu wszedłem. Wskazał na mnie.
-Nic Ci nie jest ?? Spytał Louis, Niocle 
- Chyba... nie . Odpowiedziała zakłopotana .
- Chodź pomożemy Ci wstać .  Zdjęliśmy z ciała Nicole wszystkie książki i wzięłam z prawej strony rękę mojej przyjaciółki, a nasz niespodziewany gość za lewą. Tak naprawdę dziękowałam  że Louis zjawił się tu, bo nie wiem czy łatwo było by mi podnieść Niki, mimo że mało waży to i tak.....
- Masz do nas jakąś sprawę ? spytałam, zmartwiona.
- Znaczy w pewnym sensie mam, ale to nic niepokojącego. Louis pogłaskał mnie po ramieniu,   do razu poprawił mi się humor. Natomiast Nicole siedziała na fotelu oglądając swoją kostkę,  która była lekko spuchnięta. Swoją drogą, może trzeba jechać do szpitala w końcu to jest ta noga, co była leczona. - Kate ?- Z zamyślenia wyrwał mnie Tomilson, który odwrócił się w stronę Nicole.
- Przejdźmy do konkretów co chciałeś nam przekazać ? spojrzała na niego Niki z dziwnym uśmiechem.
- Macie tu wasze bilety i chciałem zabrać walizki, pewnie są ciężkie a my nie pozwolimy wam nosić cegieł. A i spotykamy się o 10:00 pod naszym kompleksem, nie spóźnijcie się, bo Paul... Nicole przerwała Louisowi i dokończyła jego wypowiedz, co go trochę zbiło z tropu. 
-Walizki są tam- wskazałam na dwie ciemne torby stojące o bok rozsypanych książek i przewróconego regału . A może chcesz coś do picia, bo w ogóle nie zachowałyśmy się odpowiednio, zamiast ciebie ugościć to wypytujemy o przeróżne sprawy. Uśmiechnęłam się i poszłam zrobić herbatę. Miałam złe przeczucia, co do tego czy dobrze zrobiłam zostawiając Nicole z Louisem, niby maja dobry kontakt, ale nie chodzi o to... na pewno Lou zacznie rozmawiać o Harrym, a ona przez ostanie dni była taka szczęśliwa i nie chce aby po wyjściu Tomilsona, była zdołowana . Swoją drogą przez cały miesiąc będzie przy niej Styles, może powinna przyzwyczaić się do tego imienia ?, w każdym razie nie mam zamiaru dziś zepsuć dnia Nicole.
* Perspektywa Niki  *

Gdy Kate wyszła, zrobiła się nie zręczna cisza jeszcze nigdy nie miałam takiej sytuacji, aby między mną, a Lou była pustka. Może powinnam zacząć o czymś mówić ? 
- Nicole, na pewno chcesz jechać ? wiem, że jest to trudne dla ciebie i tak naprawdę zmusiłem ciebie to podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Lou mówiąc to wszystko był taki smutny, a w jego głosie można było słyszeć lekki żal. 
- Chce jechać ze względu na Harrego, zależy mi na nim i chce, aby wasza trasa udała się . Wiem jest z nim krucho pomimo, że chyba przez ostatnie dni nic złego nie zrobił to chce go wspierać, nawet jeśli będę musiała podać się za inną osobę.  Jestem do tego przyzwyczajona i nie ma szansy abym zmieniła zdanie, chyba że tego chcesz ? Spojrzałam na Louisa , który z lekka był zdenerwowany.
- Wszystko w porządku Lou ? zapytałam 
-Tak tylko po prostu nie wiedziałem czy jesteś złą na mnie... mój towarzysz odwrócił się w stronę okna.
- Nie jestem zła i z jakiego powodu bym mogła być? byłam tym wszystkim zdezorientowana 
- Pamiętasz, gdy rozmawialiśmy o trasie? chłopak złapał moją rękę
- Tak i to bardzo dobrze. Uśmiechnęłam się  i usiadłam obok Tomilsona 
- W tedy nie dałem Ci wyjścia, sama to stwierdziłaś i od tamtej pory mam wyrzuty sumienia, że zmusiłem ciebie do wyjazdu. Przytuliłam Louisa najmocniej jak mogłam i wyszeptałam do jego ucha dwa słowa "Thank You " 
-Czemu to powiedziałaś ? zapytał zdziwiony i z nieswoją miną .
- Prawdopodobnie,  gdybyś  dął mi wybór tamtego wieczoru nigdy bym się nie zdecydowała i bym zrobiła najgłupszą rzecz w moim życiu . Lou uśmiechnął się do mnie, teraz to on mi podziękował.  Do pokoju weszła zdziwiona Kate z dziwnym uśmiechem na twarzy . 
- Nicole twój... Ojc.... Pewnym monecie od wejścia mojej przyjaciółki do salonu, Rain zaczęła dygotać i płakać ledwo co mówiła .
- Kate co Ci jest  co z moim ojcem. Przestraszyłam się, pomimo że nie miałam dobrego kontaktu z nim i ranił mnie to go mocno kochałam. 
- On tu jest przed domem ! Zrobiło mi się słabo i usiadłam po patrzyłam na Louisa, który był biały jak ściana . 
- Schowaj się w  pokoju Kate ! krzyknęłam przerażona 
- Uspokój się, proszę musisz być jak zawsze... próbowałam uspokoić moją przyjaciółkę, ale trudno było to zrobić, więc po prostu ją przytuliłam . Sama byłam zdziwiona, MOIM  SPOKOJEM JA NICOLE HIGGINS ?! 
-Wszystko będzie dobrze. Kate spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać.
- Okej idę otworzyć . Zdziwiona wstałam z podłogi i skierowałam się ku drzwiom.
- Dzień dobry. Powiedział Paul
-Dzień dobry. Odpowiedziałam, dosyć nie czule, aby pokazać moje nie zadowolenie. 
- Czemu nie wróciłaś do domu ?! mężczyzna był poirytowany .
- A to ciebie obchodzi ? jaka to różnica czy przebywam w pokoju czy nie ?! zaczęłam krzyczeć, po prostu pościły mi nerwy. 
- Przepraszam pana, ale Nicole dziś nie może się denerwować . Kate zamknęła przed nosem mojego ojca drzwi, Paul musiał być bardzo wkurzony bo zaczął dobijać się do drzwi. Po paru minutach jednak odpuścił i wsiadł do auta. Wszystko obserwowałyśmy az okna by wiedzieć, kiedy Lou może wyjść z pokoju Kate. 
- Louis wyjdź ! 
- Ja może już pojadę... zrezygnowany Lou wziął torby i otworzył drzwi.
- Do zobaczenia jutro. Powiedziałyśmy obydwie  .
- Pa. Louis  po wyjściu z pokoju był całkowicie odmieniony, czemu ? 
- Kate, a jeśli Paul zauważył Lou samochód ?? zapytałam przerażona. 
- Ty to zawszę wymyślisz coś niepokojącego, ale teraz z tobą się zgadzam, bo Louis był jakiś dziwny. 
- Dobra na dziś mam dosyć idę się wykopać . Podałam Kate kubek, który leżał w korytarzu i poszłam do łazienki.

* Dzień wyjazdu *
*Perspektywa Kate *

Obudziłam się po 7:00 co było dla mnie dosyć dużym zdziwieniem,  ponieważ nie miałam w zwyczaju wstawać tak wcześnie . Nicole jeszcze spała, więc postanowiłam trochę się ogarnąć  aby ona jak wstanie nie miała pretensji, że zajęłam łazienkę. Wzięłam ubrania z krzesła, które wczoraj naszykowałam, maiłam taki zwyczaj, chociaż Nicole zawsze dokucza mi z tego powodu to dziwnym cudem ona wczoraj to samo  zrobiła, nie chciałam jej dogryzać, bo po wizycie jej ojca nie była w dobrym humorze. Powzięciu kipieli ubrałam się i zaczęłam szykować coś na śniadanie.
- Hej ! podskoczyłam ze zdumienia, gdy usłyszałam Niocle.
- Chcesz mnie zabić ? spytałam chichocząc.
- Raczej nie... Niki zaczęła się zastanawiać. A może jednak chce.... Uśmiechnęła się, a ja rzuciłam w nią ręcznikiem  .
- Idę się umyć, więc w razie gdy mój telefon zadzwoni to odbierz . Przytaknęłam na potwierdzenie i zabrałam się za dalsze, przygotowania .

*Perspektywa Nicole *

Dziś rozpoczynam przygodę, która będzie dosyć trudna dla mnie, powiedziałam wczoraj Lou że jestem wdzięczna, ponieważ nie dał mi wyboru i nie zmienię zdania, ale jednak boję się bliskości, która będzie non stop między mną, a Harrym. W końcu się wygadam, lub nie wytrzymam tego... rozmyślając nad tym wszystkim zorientowałam się, że wylałam prawie cały płyn do mycia ciała. Tylko pozostały smugi, które woda stopniowo zmywała, wyłączyłam wodę i wyszłam z kabiny. Gdy byłam w przedpokoju i ubrana w to ------>
zauważyłam stół cały w jedzeniu. Kate spojrzała na mnie i wskazywała rękami, a  bym się przysiadła.
- Rozumiem, że to wszytko dla nas ? zdziwiłam się 
- No jasne, musimy być dobrze najedzone  na podróż . Kate uśmiechnęła się, a ja ją uderzyłam w ramię. 
- Co to miało być ? Rain oburzyła się. 
- A tak jakoś ciebie uderzyłam.
- Tak w ogóle to która godzina ? Spojrzałam na telefon 
- O jej już 9: 45 ! może chodźmy już ? 
Zabrałyśmy podręczne torby i zamówiłyśmy taksówkę. Podając adres kierowcy,  nie mogłam się wysłowić i w końcu Kate to zrobiła . Zawstydziwszy się skryłam twarz w rękach. 
Gdy dojechałyśmy na miejsce ujrzałyśmy chłopców i Paula, który był bardzo zły, przynajmniej z twarzy tak wynikało. Po założeniu peruk wyszłyśmy przywitać się z całym zespołem, ale na początku jak się okazało  miałyśmy nie przyjemną rozmowę, bo spóźniłyśmy się... chociaż była dopiero 9:55 . Tłumaczyłyśmy się podając argumenty, które  mogły przekonać tego człowieka, ale nic do niego nie docierało w końcu Liam nas uratował, bo reszta tych idiotów stała i patrzyła się  na nas.
- Harry poznaj Alex i Kate. Spojrzałam na Peyne ze zdziwieniem. 
Styles spoglądał na nas i powiedział coś co przyciągnęło uwagę Higginsa.
-Jesteście podobne do....... 
_________________________________________________
Co sądzicie ? ja myślę, że chyba nie jest taki zły ... :)x w każdym razie mam nadzieje, że wam się spodobał i chcecie następny rozdział :Dx. Dziękuje za wasze komentarze i wejścia, jest ich już 11, 550 łał jesteście cudowni ! x

Przepraszam za błędy 
Czytasz = Komentujesz 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz