sobota, 22 lutego 2014

Rozdział XXIII

 
"Nicole, don't  cry, come with me !"

*Perspektywa Nicole *

Patrząc na znikające sylwetki Harrego i Kate zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy w życiu boje się własnego ojca, przez te wszystkie lata spędzone na kłótniach z Paul'em  dopiero teraz czuje lek. Myślałam, że go znam ale po sytuacji  która zdarzyła się w samolocie zrozumiałam, że tak naprawdę nie wiem kim jest...Przez to wszystko  obciążałam się myślami co zrobiłam źle i dlaczego  Paul tak mnie nienawidzi, ale stojąc przed nim uświadomiłam sobie, że tak naprawdę to nie jest moja wina, więc co się stało te trzynaście lat temu ?
-Słuchaj! mam dość  pilnowania ciebie ! więc łaskawie trzymaj się  z daleka od chłopców! Mężczyzna podnosił głos za każdym razem, gdy  wywracałam oczami, a na sam koniec  machał przed moją twarzą.
-A jeśli tego nie zrobię ?! Pytając z uśmiechem na twarzy oparłam się o ścianę, nie powinnam tego mówić jestem głupia !
-Co ty powiedziałaś ?! nie będziesz pyskować !  nie mi ! trzymaj się na baczności ! nie jesteś jedyną dziewczyną, która może pomagać chłopakom. Mężczyzna złapał kurczową za mój nadgarstek i zbliżył się, gardło zaciskało się co raz ciaśniej... oddech stawał się częstszy...
- Zostaw mnie !  nie masz prawa mnie dotykać ! Zaczęłam krzyczeć na cały korytarz najgłośniej jak tylko mogłam ... A on co robił ? śmiał się  na cały głos, ściskając mój nadgarstek co raz ciaśniej - Czego ty chcesz ? co ja zrobiłam ?! Nienawidzisz mnie od samego początku ! puść to boli - błagałam go, ale on nie reagował na moje prośby, z moich oczu spadały łzy, a głos się łamał - Proszę ! to naprawdę boli ! Patrzyłam się prosto w jego oczy, widząc odbicie moich zapuchniętych oczu od płaczu nie miałam już siły nic mówić.
- Czemu ja ciebie nie toleruje ? Paul zaczął się zastanawiać, przy czym uśmiechał się jak dziecko. Bo jesteś  nic nie warta, zresztą jak Nicole ! Słysząc moje imię, z moich oczu spłynęły kolejne łzy - Jak możesz ! Wyrwałam się  ojcu i biegłam przed siebie byle dalej od Paula.

*Perspektywa Kate* 

Gdy siedziałam w holu z Lux zrozumiałam, że Harry nie zachowuje się jak przyjaciel wobec Alex, więc on wie o wszystkim ?! tylko nie to !
-Kate ! Lux ! Nie zauważyłam, kiedy mała zeskoczyła z moich kolan.
- Lux tam nie można iść.. spojrzałam na dziewczynką, próbując jakoś zachęcić  do powrotu.
- Pomóż mi ona nie powinna tam  iść dobrze wiesz, że jest tam Paul i Alex. Zwróciłam się do Styles'a,  który tylko się uśmiechał do mnie .
- Harry ! zrób coś ! poszturchałam go najmocniej jak umiałam - Już idę.. chłopak podniósł się podszedł do Lux, którą wziął na ręce i sam  poszedł w ten sam kierunek co mała chciała.
- Co ty robisz ? wstałam i po prostu opadły mi ręce, czemu on nie może posłuchać mnie ? wiadomo czemu Lux tego też nie zrobiła... naprawdę odpowiedniego chrzestnego wybrała Lou. Nie miałam  wyjścia, więc poszłam za nimi .
-Możesz mi wyjaśnić, czemu tu idziemy ?  skierowałam się do chłopaka z nudzoną miną.
- Widziałem jak Paul wychodzi, więc uznałem że lepiej znaleźć Alex niż ją zostawić samą, nie sadzisz ? Harry poprawiając włosy Lux, uśmiechnął się do mnie. 
- Stawiasz mnie w złym świetle ! uderzyłam chłopaka lekko w ramię.
- No może trochę, ale przecież nie wiedziałaś.  Harry przytulił mnie jedną ręką i po raz kolejny uśmiechnął się w moją stronę. 
Nie  miałam pojęcia, gdzie możemy szukać Nicole.. nie znam tego hotelu, a chłopcy również są tu pierwszy raz, przynajmniej tak mi się wydaje, mam nadzieję że szybko znajdziemy ją, bo jednak martwię się,  dziś miała dużo przeżyć , a to co mógł powiedzieć jej Paul...


*Perspektywa Nicole* 

Nie wiedziałam  co mam zrobić z tym co powiedział ojciec ... dla niego jetem nikim  i to najbardziej mnie boli, przez cały czas nie dochodziło do mnie to wszystko, ale w tym momencie siedząc na schodach zrozumiałam, że nie powinnam wieżyc w możliwość ugody między mną, a ojcem. 
-Alex ! gdy ujrzałam Kate, Lux i Harrego przestraszyłam się, bo nie wiedziałam co mogę zrobić aby zakryć kolejne rany na nadgarstku i zapuchnięte oczy.
- Co wy tu robicie ? zwróciłam się do dwójki stojącej na przeciwko mnie. Gdy Hazza  postawił Lux na ziemi, mała podeszła do mnie i przytuliła się, po moich policzkach spłynęły łzy, a dziewczynka  wróciła do Styles'a.
- Kate zaprowadź ją do Lou, dobrze? chłopak zwrócił się do mojej przyjaciółki  i popatrzył na mnie, nie miałam pojęcia co kombinuje, ale nie miałam siły zgadywać, czy wykręcać się.. ewentualnie uciekać. 
- Dobrze, chodź. Rain uśmiechnęła się i  wzięła Lux na ręce, oddalając się odwróciła się, pokazując naszym znakiem że będzie wszystko w porządku, ja tylko kiwnęłam głową ale  to nie zmieniło faktu, że po moich policzkach spływały liczne łzy.
-Nicole nie płacz, chodź ze mną . Gdy Harry to wypowiedział zdziwiłam się i podałam mu rękę  nie wiedziałam gdzie możemy iść i co będziemy robić, ale w pełni mu ufam.
- Gdzie chcesz mnie zaprowadzić ? trzymając jego rękę dziwnie się czułam, słowa które Paul mi powiedział cały czas chodziły po głowie i trochę się bałam, że jeśli by nas zauważył...
- Zamknij oczy. Myśląc nad sprawą, Harry nie dość, że musiał mi odpowiedzieć na pytanie zadane wcześniej to, jeszcze zwrócił się do mnie z prośbą, trochę zdziwiło mnie to, bo niby czemu mam zamknąć oczy ? ale jednoznacznie zależało mu na tym, więc zrobiłam to o co prosił.
- Harry ja nic nie widzę, gdzie mnie prowadzisz ! zaczynałam się już niecierpliwić, bo kolejny raz przewróciłam się na schodach, pewnie ktoś kto by mnie nie znał, z pewnością pomyśli, że jestem niedojdą, ale widocznie Styles'a to bardzo bawi... od pięciu minut śmieje się.
- Zobaczysz otworze oczy ! przestań się śmiać ! lekko podniosłam głos
- No dobrze już się nie śmieje, a ty otwórz te oczy . Gdy ujrzałam jego twarz tak blisko nie zdawałam sobie sprawy, gdzie się znajduje... dopiero jak chłopak odsunął się, ujrzałam piękny zachód słońca.
- Jesteśmy na dachu ? uśmiechnęłam się  jak dziecko, zawsze o tym marzyłam.. ale nie sądziłam, że spełni je własnie moja druga połówka!
- Owszem. Harry usiadł, przy czym nie mógł powstrzymać śmiechu, dopóki nie wypadła moja fotografia z jego bluzy.
- To ona prawda? przysiadłam się do niego spoglądając na moje zdjęcie, właściwie nie wiem czemu zapytałam się o to .
- Tak ona, ale chyba nie chce o tym rozmawiać... chłopak podszedł do muru ogradzającego miejsca, niebezpieczne gdzie można wypaść .
-A chociaż raz zwierzałeś się z tego? Moja ciekawość nie zna granic, jednak to jest dziwne rozmawiać o sobie z ukochaną osobą.
-Raczej nie miałem takiej okazji, a nawet jeśli to odmawiałem.  Harry odwrócił się w moją stronę i usiadł na ziemi z puszczoną głową.
- Może nie jestem odpowiednią osobą, ale możesz  mi zaufać. Siadając obok Hazzy, myślałam co mogę zrobić  dla niego.
- Nie chodzi o to czy jesteś odpowiednią osobą, której powinienem zaufać... tylko o to, że ja nie potrafię rozmawiać o tej sprawie ... Chłopak spojrzał mi prosto w oczy 
- Nie umiesz rozmawiać o niej, czemu aż tak ciebie zraniła ? Tak  bardzo go skrzywdziłam, jestem  taka sama jak ojciec, krzywdzę  osoby którzy są mi bardo bliscy.
- Jakoś nigdy nie mogłem o niej zapomnieć, co skłaniało mnie do odcięcia się... straciłem grunt pod nogami, zacząłem pić i inne rzeczy robić, które nie miały nic wspólnego ze mną... wcale nie jestem taki i nie chce być tą osobą co przez tamten czas, ale te ciągłe myśli... nie wytrzymuje tego jestem zbyt słaby... 
- Jesteś silny jak mało kto ! masz bliskich, przyjaciół i osobę, która na pewno ciebie kocha ! powinieneś uwierzyć  w siebie i w to, że potrafisz zmienić wszystko ! Usiadłam na przeciwko niego i próbowałam jak najlepiej mu doradzać, ale wcale nie było to  łatwe bo słuchanie czegoś o osobie jest naprawdę trudne.
- Czemu płaczesz ? Harry dotknął mojego policzka
- Nie wiesz jak bardzo.....


___________________________________
Jest kolejny rozdział, tak wiem krótki ale jakoś tak wyszło...
Dziękuje za wszystkie wejścia i komentarze ! :) 

Czytasz=Komentujesz 
Przepraszam za błędy :)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz