sobota, 22 lutego 2014

Rozdział XXXVI

 
"This is terrible"

- Co ty tu robisz Niall ?! Co on tu robi ?? Jak to? Harry miał tu być !
-Emm..ja ? Horan spoglądał na ziemie zakłopotany. 
- Spotkaliśmy się po prostu tutaj, przed domem on szukał pana..wskazałam na ojca Nicole.
- A ty co tu robisz ?? Mężczyzna spojrzał na mnie podejrzliwie, a ja jedynie kątem oka spoglądałam na Niall'a, który chyba był bardzo zdenerwowany i zażenowany. 
- Przyszłam do Niki, jest chora i prosiła mnie o leki. Wyjęłam  biały pakunek, w którym tak naprawdę, były moje kosmetyki, ale gdy skończyłam zdanie, jego mina się zmieniła..posmutniał, ale czemu ? Czyżby go to zabolało, że jego nie poprosiła o to ?  
- Okey to wejdź, a my musimy pogadać . Paul przepuścił mnie i zwrócił się z pogardą do Horan'a. O co mu może chodzić ? Będziemy mieć kłopoty i to spore...ciekawe  jak z Hazzą .

*Perspektywa Niall'a*


Masz racje musimy pogadać i wyjaśnić sobie parę spraw.  Spojrzałem prosto w jego oczy, jak on może być taki ostry dla wszystkich osób związanych z jego córka ? Nie mówiąc o tym, że prawię krzyczał na moją dziewczynę...tego na pewno nie będę tolerował!  Weszliśmy razem do salonu, jak sie nie mylę, aa Higgins wyjął z lodówki wodę i mi ją podał trochę to dziwne, bo złagodniał znów udaje ? Miłego dobroczyńce ? 

- Kto to jest NICOLE ?  Usiadłem na kanapie i gdy tylko zaakcentowałem imię dziewczyny Harrego, mężczyzna wstał z krzesał na którym  siedział przed momentem.
- Nie powinno ciebie to interesować ! Mężczyzna uniósł się, a pięścią uderzył o stół...z którego spadł kubek i rozkruszył się na drobne kawałeczki. 
- To znaczy, że nas  oszukujesz ? Podniosłem się z kanapy i dotknąłem  zdjęcie żony Higgins'a , a w tle była jak się nie mylę Niki. 
- Zostaw to i wyjdź!  Paul  wrzasnął na mnie i po chwili wskazał palcem na drzwi, które były otworzone na rozcież.
- Dobrze wyjdę, ale żebyś później tego nie zwołał.   Zwróciłem się do mężczyzny i oddałem wodę, po czym kierowałem się do swojego samochodu, sam nie wiem co teraz zrobić, poczekać na Kate ? 

*Perspektywa Kate*


 Gdy tylko dotarłam do pokoju  Nicole, ujrzałam ją samą w łóżku, widać było, że się boi, ale gdzie Hazza ? Usiadłam obok niej i dotknęłam jej dłoni..ona się trzęsie ! 
- Co się stało ? Spojrzałam na dziewczynę, która w ogóle nie mogła nic wypowiedzieć. 
- Nic konkretnego. Nagle szepnęła ledwo co u słyszalnie. 
   - A gdzie jest Harry? Wiem zadaje same pytania, ale jak mogę inaczej gdy zastałam ją w takim stanie. 
- Siedzi pod łóżkiem, już chyba z godzinę, ale nie chcę, żeby miał kłopoty, nie wiadomo czy przyjdzie Paul.  Nachyliłam sie, aby przywitać się z Styles'em, który  pisał z kimś. Czyli tu nie było Higgins'a ?
-Hmm, ale czemu jesteś taka wystraszona ?  Wyprostowana już spojrzałam na dziewczynę i oparłam się o ścianę.  
- Bo się na mnie nadarł i chyba chciał mnie uderzyć, a Hazz juz chciał zareagować i sama wiesz, ale wy zadzwoniliście do drzwi... Dziewczyna wskazała na mnie, a z pod łóżka wylazł Harry, który chyba chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał i usiadł koło Nicole i lekko ją objął.
- Ale jak wy sobie wyobrażacie to wszystko ? Przecież jeśli..dziś Paul nigdzie nie wyjdzie..to Harry tu zostanie, a  na pewno będziesz chciał, gdzieś pójść na miasto spotkać się z kimś... 
- Ja zostaje tu z Nicole, boje się o nią...a jesli coś zrobi jej nasz menadżer ?? Chłopak spojrzał na Niki,która następnie pocałował w polika. 
- Zawsze jedynie o to mi chodziło, a teraz kiedy jestem z Hazzą, to ty mówisz o tym...no proszę nie teraz ! dziewczyna, lekko posmutniała i skryła swoją twarz w poduszkę
- Nie załamuj się teraz ! Tylko tego by jeszcze brakowało, no i może jakoś go wywiode z domu, a Hazz pójdzie się umyć do własnego mieszkania, bo sądze, że na pewno mu się to przyda. Pokazałam w stronę Style'sa język i lekko  puściłam oczko. 
- Chyba sobie żartujesz ja pachne nieustanie ! Chłopak się oburzył i lekko pokazała swoją zwalająca z nóg minę
-Czyż on nie jest słodki ??  Odezwała się Nicole z wielkim uśmiechem i dotachała żuchwy Harrego swoją dłonią, po czym lekko się podniosła i pocałowała go w usta.  
- Nie wysilaj się tak, powinnaś leżeć. Hazz ją lekko położył na poduszczę i pocałował w czoło, po czym wstał i usiadł na fotelu .
- Jesteście tacy słodcy ! Podskoczyłam z zachwycenia. 
- A ty z Horan'em ! Jesteśmy zajebiści. Nicole zaśmiała się 



***
*Perspektywa Niall'a*

 No ile można czekać na nią? Patrząc na zegarek i równocześnie na drzwi od mieszkania, zastanawiałem się jak to możliwe, że ona jeszcze  stamtąd nie wyszła! Minęła już godzina od tamtego nie miłego spotkania w domu Niki, a ja stoję tu jak debil, sąsiedzi wyglądają cały czas przez okna, jakbym coś zrobił, a wcale nie jest to miłe..czuję się, jak zbrodniarz czy coś w tym stylu. 
- Ile można czekać ? Na chodniku pojawiła się Kate, a co najdziwniejsze z Harrym, jak mu się udało wymknąć?
- Przepraszam, myślisz, że tak łatwo zwabić ojca Nicole...gdziekolwiek ? Rain spojrzała na mnie z niezadowoleniem i l grymasem. 
- No okey, ale nie mogłaś chociaż zadzwonić ? Może powinienem się zamknąć ? 
- Daj już spokój, jedzmy stąd. Nagle odezwał sie Hazz, który już wsiadał do samochodu.
- A jak z Nicole ? Mam nadzieję, że jest już z nią lepiej, otwierając drzwi auta dla Kate, pocałowałem ją w czoło, po czym sam usiadłem na miejsce kierowcy. 
- Znacznie lepiej niż z rana. Odezwał się Harry z uśmiechem, który ukazywał jego dołeczki. 
- Jak myślicie jest tam bezpieczna ? 
- Nie sądzę, żeby Paul posunął się do takich okropności, aczkolwiek, na pewno jej psychika nie jest zbyt dobra, ale nie może teraz nigdzie wchodzić w końcu jest chora...Widać, że Kate zna bardzo dobrze Nicole, jak i jej ojca, ale to nie fair,bo nie można w żaden sposób jej pomóc.
- Ahh...boje się o nią, tak bardzo czuje strach, gdy jestem z dala od niej. Po niedługiej chwili westchnął Harry z przerażeniem . W pełni go rozumiem, ja też bym sie bał o moją dziewczynę,  ale co możemy zrobić ?

***

*Perspektywa  Nicole*

Ty chyba żartujesz ! Opierając się o framugę, patrzyłam na mojego rozwścieczonego ojca, czemu musiał wybrać ten moment, kiedy tak naprawdę gardło odmawia mi posłuszeństwa ? 
- Co sobie wyobrażałaś ? Mówiłem Ci nie masz prawa się z nimi  zadawać ! Paul za bardzo wziął sobie do serca "wizytę" Horan'a w naszym domu" ale żeby mnie o to oskarżać? Czemu ja muszę być wszystkiemu wina...
- Możesz wreszcie sie zamknąć i mnie posłuchać ?! Pierwszy raz tak się odezwałam do niego, ale tylko to go uciszy, a co zrobi to ja już nie mogę tego powiedzieć, jest to zbyt niemożliwe do przewidzenia...Wiem jedynie to, że przechodzą po mnie dreszcze, a nasilone bicie serca, mnie przeraża...jeszcze ta bezsilność, ból głowy ...
- To ty sie zamknij i przestań pyskować, co ty sobie myślisz ? Jesteś nikim zrozum to ! Jedynie on potrafi mi zadać tyle bólu w tych paru sekundach, może i on sądzi, że to jedynie słowa, ale dla mnie znaczą coś więcej, one zachowują się jako blizny w moim sercu...przecież to moj ojciec..tak?
-Czy ty wiesz co mówisz ? Nie moja wina, że był tu Niall! Nie wszystko co się dzieję..to moja wina! Z załzawionymi oczami, patrzyłam prosto w jego oczy, przy czym krzyczałam tak głośno jak potrafiłam, na ten czas...!
- Do pokoju! Mężczyzna wskazał palcem na mój pokój, a następnie podszedł i popchnął mnie w tym kierunku, straciłam równowagę i gwałtownie opadłam na zimie. Uderzając głową o róg szafki, zrobiło mi się ciemno przed oczami, jedyne co jeszcze słyszałam to jak ktoś przekręca zamek w drzwiach. 

* 15 minut później*

Otwierając oczy nie widziałam zbyt dobrze, przez lekką mgłę ... wszystko mi się rozmywało, a gdy tylko podniosłam się zakręciło mi się w głowie. Czułam coś mokrego po prawej stronie skroni... dotykając to miejsce dłonią, czułam ból...kompletnie nic nie pamiętam, co się stało! Obraz wydawał się coraz wyraźniejszy, ale  jedynie co w tym momencie czułam to ten ból! Opierając sie o komodę, dotarłam powoli do drzwi, kładąc rękę na klamce... nacisnęłam na nią, jednak za pierwszym razem drzwi nawet się nie uchyliły, dopiero po chwili zdałam sobie sprawę,  że są zamknięte. 
- Wypuść mnie! Szarpiąc klamkę, próbowałam krzyczeć, ale już nie potrafiłam, zbyt bardzo odczuwałam nasilając podczas tej czynności ból, nie jestem wstanie nic zrobić. 
- Daj mi wreszcie spokój...Wypuść mnie.  Waląc w drzwi...powoli ześlizgiwałam  na podłogę...z moich oczu spływały łzy. - Wypuść mnie...Przez płacz, powtarzałam to samo, chciałam stąd uciec...Jedyną osoba, która mogła mnie uratować to Harry, ale jeśli tu się pojawi...
Leżąc skulona i zapłakana koło drzwi ze spodni wysunął się mój telefon...wybierając ikonkę z napisem "wiadomości" nie wiedziałam co zrobić, czy napisać do Harrego, czy Kate...nie mam pojęcia...

                                     "Harry, proszę zabierz mnie stad..nie chcę tu dłużnej być"

Kładąc na podłogę telefon, dopiero teraz zauważyłam, że moje opuszki są zabrudzone przez krew...nie byłam świadoma, że mam ranę z której leci..krew...patrząc na miejsce, gdzie się obudziłam zauważyłam niewielką szkatułkę leżącą na dywanie, a na niej krew... dotknąwszy moją rane...nagle wszystko mi się po kolejny przypomniało, począwszy od kłótni,  tylko przedmiot na dywanie nie był w tej "historii" . Wyświetlacz mojego telefonu zamrygał .szybko wzięłam urządzenia do ręki.
                                                            " Co się stało? Nie straż mnie ..."

Patrząc na tą wiadomość nie mam pojęcia, co mu napisać, przecież ... będzie się martwił.. A nie chcę tego, co ja mam zrobić..nie chcę tu mieszkać nie z nim...Moje myśli głębiły sie coraz ciaśniej w umyślę...nie miałam pojęcia co zrobić.


" Paul zamknął mnie w pokoju"

Nie chcę mówiąc co się jeszcze stało, być może to by go rozwścieczyło  a tego nie chcę, nie mam pojęcia co by mógł zrobić, przez to co bym napisała. Dotknąwszy mojego nadgarstka, strasznie mnie zabolał, gdy odsunęłam skrawek materiału od koszuli ..ujrzałam wielkiego fioletowego siniaka, jak to mogło się stać ? Podniosłam się z podłogi i podbiegłam do lustra wiszącego koło drzwi od łazienki. Rozpinając powoli koszulkę,  stresowałam się nie wiedziałam czego się spodziewać, dobrze wiedziałam, że coś  tu nie pasuje... przecież Paul, jedynie mnie popchnął na ta nieszczęsna szafkę, a  skąd  ten siniak ? Zdejmując moją górną część od piżamy, ujrzałam o wiele więcej fioletowych plam, a gdzie nie gdzie zadrapania...w moich oczach co raz bardziej narastało przerażenie, a po polikach spadały łzy, których kompletnie nie kontrolowałam, nie rozumiem skąd one tu...na moim ciele skąd ? czemu...? Obracając sie dookoła najbardziej przykuło moją uwagę rana po prawej strony pleców koło szyi, a co najgorsze ona dopiero zastygła...co tu się stało..kiedy byłam nie przytomna ? Aż strach, myśleć. Zabierając telefon z podłogi, usłyszałam czyjś głos, byłam pewna, że nie należy on do Higgins'a, a jego kolegi..Sam'a..os małego pamiętam, jak patrzył się na mnie, tymi sowimi oczami, bałam się go i zazwyczaj kiedy przychodziło do ojca, zwyczajnie wychodziłam, ale kiedyś, gdy pakowałam się do wyjścia, przyszedł do mojego pokoju  i się przypatrywał co robię, a najbardziej na mój tyłek, a gdy kazałam mu się wynosić jedynie się zaśmiał ..boje się, że to on mi coś zrobił....  Patrząc na telefon, który miałam w ręku, zauważyłam  że Hazz juz odpowiedział i to dosyć dawno.


     " Wiem, że coś musiało jeszcze, się stać o co chodzi ? Przyjechać po ciebie ?"



      "Tak przyjedz, nie chcę tu byc..boję się"  


Głosy dobiegające za drzwi, robiły się coraz bardziej wyraźniejsze,  to była kłótnia i to ojca z tym typem...czyżby coś się stało, takiego gdzie ja byłam ofiara tego... Nie chcę o tym myśleć . Szybko założyłam cos porządnego na siebie, okazało się, że mam więcej siniaków niż tylko w górnej parti mego ciała...wybrałam ubrania, które wszystkie moje "rany" schował, bałam się jak zareaguje Hazz, gdyby coś zobaczył.  Pod mój dom zajechał czarny samochód, jak sądzę to Styles, szybko otworzyłam okno i próbowałam jak najszybciej uciec z tego pokoju, a co najgorsze, ktoś otwierał drzwi, gdy tylko zeskoczyłam na ziemie, wdałam się w szybki sprit so samochodu, w którym czekał mój chłopak, nie był zachwycony tym co nie dawno ujrzał, ale co miałam zrobić ? Musiałam jakoś wyjść  a innego wyboru nie było, tak? Biegnąc czułam ból, niektórych ran, a zwłaszcza na skroni, dobrze, że jakoś to wytarłam . Gdy zasiadłam na miejscu pasażera, chłopak się nawet nie odezwał, jedynie spojrzał na mnie i wrócił wzrokiem na drogę...akurat teraz, gdy najbardziej potrzebowałam właśnie..jego słów ..    


***


Harry wpuścił mnie do domu, a sam poszedł schować samochód do garażu, jak się okazało nikogo w nim nie było, przynajmniej nie w salonie, może chłopcy są na górze, ale nie mam zamiaru dochodzić do tego. Z butelką wody, którą wyjęłam z lodówki.. siedziałam na blacie kuchennym... nie miałam pojęcia co mam zrobić.

- Nicole ! Nagle z korytarza usłyszałam przerażony głos Harrego..dopiero teraz się przestraszył,  że mnie nie ma ?  
- Jestem w kuchni. Odpowiedziałam, cicho, ale chyba usłyszał, bo zjawił się w niej w mgnienia oka. Przybliżył się do mnie i stanął po miedzy moimi nogami, które zwisały z blatu...mój wzrost nie należał do tych, aby się chwalić się nim....Chłopak dotknął mojej szyi a ja syknęłam z ból..nie chciałam, aby się dowiedział o tych wszystkich siniakach ..nie, nie...szybko zeskoczyłam z blatu i ominęłam Harrego . On wiedział  że jest coś nie tak, zbyt dobrze jednak mnie znał.
- Gdzie idziesz ? Po jego głosie, było słychać, że jest zły, ale czemu ? Przecież nic nie zrobiłam..
- Do twojego pokoju. Zrezygnowana zatrzymałam się w połowie drogi do schodów i się odwróciła w jego stronę  on się przybliżył i wziął moją prawą dłoń...modliłam sie, żeby tylko nie dotknął nadgarstka, ani lewej reki..która była w znacznie gorszej "formie" 
- Czemu się trzęsiesz ? Styles już chciała złapać za moją drugą rękę, ale schowałam ją za plecy. - O co chodzi ? Zmarszczył  czoło i spojrzał w moje oczy, nie wiedziałam co powiedzieć  nawet nie jestem w stanie wyjaśnić skąd to wszystko na moim ciele .
- Nie chce o tym mówić, pożyczysz mi swoją koszule ? Znacznie lepiej się czułam w czym luźniejszym  niż w opinającym sie swetrze,który drażni dodatkowo moje rany. 
- Jasne. Styles wyprzedził mnie, a ja powędrowałam za nim, jednak widac, że nie jest przekonany, czy na pewno nie chce o tym mówić, jego smutek w oczach..za bardzo mnie to boli, aby wszystko ukryc, ale co mam zrobić ?  Będąc na górze zaszyłam się w łazience Harrego, a on szukał dla mnie koszulki .
- Nicole... Akurat wtedy gdy zdjęłam sweter, stałam przed nim w samym staniku i getrach,a  na dodatek były widoczne wszystkie siniaki i zadrapania, jego mina mówiła sama za siebie, ale   nie bede o tym mówić .. podniosłam z podłogi bluzę  która wypadła mu z rak i włożyłam ją na siebie, była dosyć  za duża jak dla mnie, ale to raczej zrozumiałe. Gdy już byłam przebrana patrzyłam jedynie w lustro..Słychać było tylko nasze ciężkie oddechy, to było straszne, jeszcze nigdy nie było tak dziwnie, niekomfortowo, jak teraz..wstydziłam się tego co zobaczył...
- Kto Ci to zrobił? Słysząc jego rozżalony głos i to, że był coraz bliżej, zwyczajnie się rozpłakałam..on odwrócił mnie i przytulił, jednak przez to, że jest taki silny...czułam jak się odzywają niektóre rany..
- Hazz...Chłopak musiał zauważyć, że mnie coś zabolało, gdyż szybko wypuścił mnie z objęć.
- Jak to się stało ? Chłopak zaprowadził mnie do sypialni i usiedliśmy razem na jego łóżku, leżąc na jego torsie..zaczęłam mu opowiadać o wszystkim, było to trudne pomimo, że nie mam pojęcia jak to się stało...  
                                    

***
*Perspektywa Paul'a*



Jak ja mogłem pozwolić na coś takiego ? Jak ? Ona mi tego nie wybaczy, jeszcze uciekła...Sam dostanie za swoje, umiem sie zemścić i nie raz to udowodniłem...Nikt więcej nie będzie dotykał Nicole, ani żadnej krzywdy jej nie zrobi. Nie byłem świadom, że gdy ja zostawię pod okiem tego człowieka, może się stać takie coś... sadziłem, że jest moim przyjacielem a jednak ... pobił Nicole, ale czemu ? Nie rozumiem...

- Sam ? Musze to wyjaśnić i pokazać, że nie może jej tknąć ani razu więcej. 
- Czego ty jeszcze chcesz..wywaliłeś mnie z domu przez tą...szmatę, a teraz dzwonisz ?! Mężczyzna wyraźnie był wkurzony.
- A jak sądzisz..co mogłem zrobić ? Pobiłeś ją i to nie przytomną !
- Wiesz...to było za to, że kiedyś uciekła...a miała okazje spędzić miłą noc !  Zresztą jest podobna do tej zdziry. Sam zaczął sie śmiać w słuchawkę, a mnie  po prostu roznosiła złość., pomimo, że Alice zrobiła coś takiego mi to nadal ją kocham.
- Jak możesz...! Nie potrafię dalej z nim rozmawiać... rozłączając się rzuciłem telefon o ścianę. 
Do cholery gdzie ona może być szukając po okolicy Nicole, spotkałem Kate..stojącą z jakimś chłopakiem, który opierał się o ścianę jej domu. Nie wiedziałem, że z kimś chodzi, a zresztą co mnie to...
-Kate ? Gdy dziewczyna się odwróciła...ujrzałem.

_________________

Jest kolejny rozdział i mam nadzieję, że się spodoba :)
Przepraszam za błędy 
Czytasz = proszę komentuj :* 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz